Promować - ale co?

Kiedy słyszę slogan o konieczności promocji Polski, przypomina mi się cytat z komedii Barei. „Powiedz mi, po co jest ten miś? – Właśnie, po co? – Otóż to. Nikt nie wie po co i nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta".

Aktualizacja: 24.05.2012 02:59 Publikacja: 24.05.2012 02:58

Red

Mam wrażenie, że niewiele osób potrafi powiedzieć, co i przed kim mamy promować. To po części tłumaczy impas, który obserwujemy. Każde pospolite ruszenie, którego efektem miała być spójna koncepcja budowy nowoczesnego, pozytywnego wizerunku Polski, kończyło się w zasadzie niczym.

A przecież, patrząc na istotę sprawy z marketingowego punktu widzenia, budowa marki Polska musi się opierać na podobnych zasadach jak każdej innej marki. Konieczne jest określenie adresatów przekazu, strategii, wskazanie hierarchii celów i – oczywiście – nastawienie się na to, że zanim będą efekty, musi upłynąć trochę czasu. To oczywiste, a jednak dotąd nie udało się tych reguł zastosować.

Krajowa Izba Gospodarcza już lata temu przygotowała Program Marketingu Narodowego. Korzystając ze wsparcia światowej sławy eksperta w dziedzinie brandingu Wally'ego Olinsa, stworzyliśmy podstawy teoretyczne skutecznej promocji i budowania marki Polska. Niestety, nasze prace nie spotkały się z większym zainteresowaniem administracji.

Czekając (jak długo jeszcze?) na stworzenie skutecznego sytemu promocji Polski, warto się skupić na promocji polskich sukcesów. To one, odpowiednio nagłośnione, staną się elementami wizerunku Polski jako nowoczesnego państwa.

Przekonywanie o polskich sukcesach powinniśmy zacząć od własnego podwórka. Osiągnięcia firm są często bardziej znane za granicą niż w kraju. I tego zaniedbania nie da się zrzucić na jakąkolwiek władzę. Na szczęście to się zmienia. Dobrym przykładem może być KGHM, który – przy okazji przejęcia kanadyjskiej Quadry – nie tylko wyjaśniał korzyści z transakcji, lecz podkreślał, że dzięki niej polski koncern staje się globalną marką, obecną na czterech kontynentach.

Polscy przedsiębiorcy mają potencjał, by realnie przyczynić się do wzmocnienia pozytywnego wizerunku kraju. Polska jest i będzie oceniana na świecie przede wszystkim przez pryzmat gospodarki i wiarygodności rynku. Najpierw jednak sami przedsiębiorcy muszą być przekonani, że państwo daje im szansę na sukces, a nie działa jak hamulcowy. Złota zasada liberalizmu – po pierwsze, nie przeszkadzać – ma tu kluczowe znaczenie. 

Mam wrażenie, że niewiele osób potrafi powiedzieć, co i przed kim mamy promować. To po części tłumaczy impas, który obserwujemy. Każde pospolite ruszenie, którego efektem miała być spójna koncepcja budowy nowoczesnego, pozytywnego wizerunku Polski, kończyło się w zasadzie niczym.

A przecież, patrząc na istotę sprawy z marketingowego punktu widzenia, budowa marki Polska musi się opierać na podobnych zasadach jak każdej innej marki. Konieczne jest określenie adresatów przekazu, strategii, wskazanie hierarchii celów i – oczywiście – nastawienie się na to, że zanim będą efekty, musi upłynąć trochę czasu. To oczywiste, a jednak dotąd nie udało się tych reguł zastosować.

Opinie Ekonomiczne
Wysoka moralność polskich firm. Chciejstwo czy rzeczywistość?
Opinie Ekonomiczne
Handlowy wymiar suwerenności strategicznej Unii Europejskiej
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czekanie na zmianę pogody
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Rząd sięgnie po trik PiS-u
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Piotr Mieczkowski: Polska w cieniu cyberkolonializmu