W Radzie, która dopiero co podniosła stopy, trudno będzie szybko znaleźć odpowiednią większość dla monetarnego poluzowania. A coraz wyraźniej widać, że tego oczekiwaliby przedstawiciele rządu i jego doradcy. Sugerowali to już wyraźnie i Jan Krzysztof Bielecki, szef Rady Gospodarczej przy Premierze, a także jej członek Bogusław Grabowski (jeden z najbardziej zagorzałych jastrzębi, gdy był członkiem Rady Polityki Pieniężnej).
Rada jeszcze niedawno musiała odpierać zarzuty, że nie działa, choć od długiego czasu inflacja nie tylko przekracza cel RPP (2,5 proc.), ale także górną dopuszczalną granicę odchyleń od celu (3,5 proc.).
Teraz głównym argumentem zwolenników cięcia stóp jest to, że hamująca gospodarka przyniesie zdecydowanie wolniejsze tempo wzrostu cen.
A dodatkowo niższe stopy mogłyby osłabić nieco polską walutę, co – jak pokazał przełom 2008/2009 – było zbawienne dla polskiej gospodarki. Jednak kryzys zmienia dotychczasowe trendy – majowa podwyżka stóp umocnienia złotego jakoś nie wywołała.
Przedsmak rysującego się sporu mieliśmy w maju, gdy Jacek Rostowski ocenił, że podwyżka stóp byłaby błędem. Rada jednak go wtedy nie posłuchała. Według naszych informacji, choć prezes Marek Belka był niechętny podwyżce, to w imię reputacji szefa Rady Polityki Pieniężnej dołączył do 7 członków Rady, by nie zostać przegłosowany.