Reklama

Bez pomysłu na młodych Polaków

Kiedy po wstąpieniu do Unii Europejskiej dla pracowników z Polski otworzyły się unijne rynki pracy (w pierwszej kolejności brytyjski, irlandzki i szwedzki), entuzjazm nie miał granic.

Publikacja: 13.08.2012 20:38

Andrzej Krakowiak

Andrzej Krakowiak

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Z jednej strony młodzi ludzie mieli zdobywać doświadczenie za granicą, aby wrócić do kraju jako wykwalifikowani, do tego zabezpieczeni finansowo specjaliści.

Z drugiej - osoby niemogące znaleźć pracy w Polsce, szczególnie w regionach dotkniętych wysokim bezrobociem, wyjeżdżając, przestawały być problemem. Nie pobierały zasiłków, nie obciążały statystyk. Same korzyści.

Taki obraz utrzymywał się dobrych kilka lat. W tym czasie wyjechało z Polski milion ludzi. Nie zrażało ich to, że emigracyjna rzeczywistość najczęściej okazywała się boleśnie różna od oczekiwań.

Dziś za granicą pracuje ok. 2,5 mln naszych rodaków, i liczba ta wciąż rośnie. W większości to ludzie, którzy sobie poradzili - poznali język, założyli rodziny (lub ściągnęli bliskich z Polski), mają pracę, płacą podatki, posyłają dzieci do szkół i wtapiają się w społeczności, w których żyją. To właśnie ci młodzi ludzie, którzy mieli wrócić do kraju, żeby wzmacniać rozwój polskiej gospodarki.

I wielu z nich faktycznie chciałoby do ojczyzny wrócić. Myślą o tym, rozmawiają, snują plany, czasem nawet zaczynają przygotowania... I najczęściej zostają, bo powrót okazuje się zbyt trudny. Założenie przez nich firmy i rozpoczęcie działalności gospodarczej w Polsce jest zbyt skomplikowane, a biurokracja odstrasza. O potrzebne do tego informacje zaś trudno.

Reklama
Reklama

Dla rodzimych pracodawców doświadczenie zdobyte za granicą często okazuje się niewiele warte. Nie mówiąc o tym, że dla fiskusa ludzie ci nadal są z miejsca podejrzani. A rząd, poza pustymi deklaracjami, robi bardzo mało, aby to zmienić.

Efekty braku pomysłów na to, jak zachęcić do powrotu przynajmniej część najnowszych emigrantów, będą opłakane. Wśród największych atutów naszej gospodarki, docenianych przez zagranicznych inwestorów i rodzime firmy, od wielu lat są wykwalifikowani pracownicy. Wraz z ich odpływem za granicę przewaga ta w oczywisty sposób topnieje.

Co gorsza, trudno oczekiwać radykalnej zmiany w najbliższym czasie. Zadba o to skutecznie spowolnienie, które coraz mocniej zalewa naszą zieloną wyspę, i będący jego efektem wzrost bezrobocia. Ale zawsze będzie można powiedzieć, że słupki mogłyby być jeszcze wyższe

Opinie Ekonomiczne
Katarzyna Kucharczyk: Sztuczna inteligencja jest jak śrubokręt
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: PiS wiele nie ugra na „aferze KPO”. Nie nadaje się na ośmiorniczki
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Polska bezbronna przed dronami. To kolejne ostrzeżenie
Opinie Ekonomiczne
Cezary Stypułkowski: 20 miliardów na stole. Co oznacza reorganizacja PZU i Pekao
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Wniosek z rozmów o pokoju jest oczywisty: musimy się zbroić
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama