Struktury mają ostatnio kiepską prasę. Nie dość, że same wyniki produktów zakończonych w ostatnim czasie nie rzucają w większości na kolana, to jeszcze – na fali skarg płynących ze strony klientów niektórych instytucji oferujących struktury – coraz uważniej przygląda im się Komisja Nadzoru Finansowego. Nadzorca chce m.in. wydać zalecenie w sprawie sposobu prezentowania oferty inwestorom.
Ta ostania inicjatywa jest naturalnie ze wszech miar słuszna. Stałoby się jednak źle, gdyby negatywne nastawienie w stosunku do struktur podchwyciły gremialnie wszystkie media. Zasadniczy problem w przypadku tej kategorii produktów inwestycyjnych leży bowiem zupełnie gdzie indziej. Większość inwestorów nie ma po prostu pełnej świadomości czym są produkty strukturyzowane i nie potrafi odróżnić ich od lokat bankowych czy funduszy inwestycyjnych.
Czym zatem jest struktura? Najprościej mówiąc, to instrument finansowy, który powstaje w wyniku złożenia opcji oraz obligacji zerokuponowej. Opcja pozwala inwestorowi osiągać zysk, gdy spełni się założony scenariusz (np. wzrośnie indeks giełdowy, spadnie kurs danej waluty czy cena surowców). Z kolei obligacja zapewnia zwrot części lub całości zainwestowanego kapitału w momencie zakończenia inwestycji, gdyby okazało się, że scenariusz zakładany w ramach opcji nie został zrealizowany. I tu właśnie tkwi odpowiedź na zasadnicze pytanie – podstawową rolą struktur jest ochrona kapitału, a ewentualny zysk należy traktować jako możliwy do uzyskania bonus, a nie pewnik, który zagwarantuje nam bank.
Oczywiście takie założenie dotyczy produktów strukturyzowanych zapewniających pełną ochronę zainwestowanego kapitału. W przypadku struktur z niepełną ochroną kapitału można oczywiście liczyć na większy zysk w razie optymistycznego rozwoju sytuacji, ale tym samym należy również liczyć się z możliwością utraty części środków. Obowiązuje tu prosta zasada, im większe ryzyko, tym większy potencjalny zysk. Nie od dziś wiadomo, że coś takiego jak darmowy lunch w ekonomii po prostu nie istnieje.
Nie zmienia to faktu, że działania porządkujące sytuację na rynku struktur są potrzebne. Po pierwsze, banki muszą udzielać klientom rzetelnych informacji o produktach, a nie uciekać się do zapisów drobnym drukiem, których przeważająca większość osób nie czyta. Po drugie, zmianie musi ulec system wynagradzania pracowników zajmujących się sprzedażą w poszczególnych instytucjach bankowych – często zależnego od ilości produktów (nie tylko struktur) sprzedanych klientom. I wreszcie po trzecie, sami klienci muszą mieć świadomość, że nie powinni inwestować swoich środków finansowych w produkty, których działania nie rozumieją.