Ludzki mózg – również mój i Państwa – jest tak skonstruowany, że nie do końca umie intuicyjnie łączyć pewne fakty. To biologia.
Mój ulubiony przykład to tzw. paradoks Monty Halla, związany z dość popularnym teleturniejem. Mamy do wyboru trzy pudełka, z których tylko jedno zawiera nagrodę. Wskazujemy jedno, po czym prowadzący pokazuje, w którym z dwóch pozostałych nie ma nagrody. Możemy ponowić wskazanie. Bardziej opłaca się zmienić wybór czy pozostać przy swoim? Intuicja podpowiada nam błędną odpowiedź (w rzeczywistości opłaca się zmienić wybór).
Po co o tym wspominam? Ano w pewnych sytuacjach gospodarczych i politycznych intuicja również może zawodzić, choć problemy nie są tak skomplikowane jak ten opisany powyżej.
Doskonałym przykładem jest tu dla mnie brytyjska debata o sensie opuszczenia Unii Europejskiej. Ponad połowa Brytyjczyków chciałaby takiego rozwiązania! Trafiłem ostatnio na opinię jednego z członków Izby Gmin, który przekonywał, że w takich krajach jak Szwajcaria czy Norwegia zdecydowana większość obywateli sprzeciwia się akcesji do UE, a obywatele tych krajów czują się wręcz doskonale poza unią. Poza tym – argumentował ów szacowny poseł – UE bardziej potrzebuje Brytanii niż Brytania UE.
Jest to standardowy zestaw argumentów przeciw uczestnictwu w UE, przytaczany również często w Polsce. Jest on jednak obarczony ogromną logiczną dziurą, wręcz wyrwą, czarną dziurą, lub też po prostu błędem. Otóż myśląc, co jest optymalne dla nas, wiele osób przyjmuje błędne założenie, że inni będą zachowywali się bez zmian. Od czasów Johna Nasha i rozwinięcia przezeń teorii gier wiemy, że takie założenie nie za bardzo przydaje się do opisu wielu zjawisk społecznych (pewnie wiedziano to wcześniej, ale Nash stworzył rygorystyczny sposób opisu takich sytuacji). Należałoby raczej zadać pytanie: co się stanie, jeżeli wszyscy przyjmą podobną strategię, jaką my chcemy przyjąć?