Piotr Litwa, prezes WUG podsumowuje rok w górnictwie

Należy się zastanowić, czy węgla nam nie zabraknie jeśli nie udostępnimy nowych złóż - mówi Piotr Litwa, prezes WUG

Publikacja: 23.12.2012 10:09

Piotr Litwa, prezes WUG podsumowuje rok w górnictwie

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski TJ Tomasz Jodłowski

Przy okazji Barbórki powiedział pan takie zdanie: „Nie mogę pogodzić się z tym, że co dwa dni pod ziemią ginie człowiek". Co dzieje się z tym górniczym BHP, że rzeczywiście w ostatnich tygodniach tak ta statystyka wyglądała?

Każda statystyka jest przykra, gdy są w niej ujawniane wypadki śmiertelne i ciężkie. W tym roku nie jest gorzej niż w latach poprzednich. Można jednak zadać sobie pytanie, czemu nie ma poprawy w pewnych obszarach? Ja zacznę od tych, gdzie poprawa jednak jest, bo np. trzeci rok z rzędu mamy spadek wypadkowości ogółem. Dynamika jest zadowalająca nawet, jeśli związkowcy twierdzą, że część wypadków jest ukrywana. Biorąc pod uwagę błąd w statystyce, to wypadków ogółem jest po prostu mniej zarówno w całym górnictwie, jak i w kopalniach węgla kamiennego. O 40 proc. spadła też liczba wypadków ciężkich. Mniej jest niebezpiecznych zdarzeń, które mogą prowadzić do katastrof. Mam tu na myśli pożary endogeniczne, zapłon metanu, tąpnięcia czy wdarcie się wody do wyrobisk. Natomiast nie mogę się pogodzić z brakiem poprawy w wypadkowości śmiertelnej. Zwłaszcza, że w tym roku aż 23 proc. to wypadki spowodowane opadem skał ze stropu i ociosu, co świadczy o złym przygotowaniu ludzi do pracy, a tym samym złym przygotowaniu stanowiska pracy.

Jak w takim razie ocenia pan działania spółek węglowych na rzecz poprawy bezpieczeństwa? Czy te działania są wystarczające?

Dopóki mamy taką wypadkowość jak teraz, działania nigdy nie będą wystarczające. Ale byłbym niesprawiedliwy w stosunku do spółek węglowych mówiąc, że nie podejmują działań na rzecz poprawy bezpieczeństwa. Niemniej determinacja zarządów w tej kwestii powinna być jeszcze większa. W tym roku powiedzieliśmy sobie parę szczerych zdań z szefami firm węglowych. I na przykład bardzo podoba mi się projekt Katowickiego Holdingu Węglowego zakładający, że kopalniane służby BHP w końcu będą miały swoją rangę i będą partnerem dla dyrektora kopalni. Liczę bardzo na powodzenie tego programu. Bo nie zawsze priorytetem może być wydobycie, ważniejszy jest człowiek.

A co z jazdą ludzi na taśmie, czyli przystosowaniem przenośników taśmowych do jazdy ludzi, a nie tylko transportu urobku? Czy to działanie na zasadzie lepiej zapobiegać niż leczyć? Bo przecież wielu górników mimo zakazu często w ten sposób skracało sobie drogę do pracy, często z bardzo nieszczęśliwymi skutkami.

To może spowodować nie tylko spadek wypadkowości związanej z kopalnianym transportem, ale wypadkowości ogółem. Z naszych analiz wynika, że z roku na rok trasy dojścia do stanowisk pracy są coraz dłuższe. Jeśli załoga będzie zmuszona chodzić codziennie kilka kilometrów, to będzie to załoga zmęczona, mogąca łatwo popełnić błąd. Dlatego takie zmiany są wręcz konieczne, zwłaszcza, gdy dodamy do tego jeszcze coraz trudniejsze warunki, m.in. wysoką temperaturę i wilgotność, w których pracują górnicy.

W 2013 r. w Polsce odbędzie się po raz kolejny szczyt klimatyczny ONZ COP19. Patrząc na unijną politykę klimatyczną myśli pan, że nasze górnictwo węgla ma szansę się obronić?

Ma, z wielu powodów. Przede wszystkim mix energetyczny jest na razie niezmienny. W ciągu kilku czy kilkunastu lat nie da się go zmienić tak, by odstąpić od takich źródeł jak węgiel kamienny czy brunatny. Można planować źródła nuklearne czy odnawialne, ale nie jest to proces krótkoterminowy. Poza tym finalnie może się okazać, że możemy osiągać cele założone w pakiecie klimatycznym także w inny sposób, np. przez budowę nowoczesnych, sprawnych elektrowni konwencjonalnych. Gdy elektrownia osiągnie sprawność 45 proc., jak np. planuje to zrobić Kompania Węglowa w swoim bloku ok. 1000 MW, to porównując to do dzisiejszych bloków schodzimy z emisją CO2 o 30 proc. Jeśli chcemy rozmawiać racjonalnie i znaleźć praktyczne, opłacalne rozwiązania i pamiętając, że UE odpowiada za 11 proc. emisji gazów cieplarnianych, to zmiana miksu energetycznego nastąpi, ale nie tak szybko i bez rezygnacji z węgla. W oparciu o złoża dziś udostępnione węgiel z Polski znajdzie swojego nabywcę. Nawet należy się zastanowić, czy tego węgla nam nie zabraknie jeśli nie udostępnimy nowych złóż.

Minister środowiska Marcin Korolec powiedział, że CO2 stało się symbolem walki ze zmianami klimatu. A w kopalniach przy wydobyciu węgla mamy do czynienia z metanem, który jest 21 razy bardziej emisyjny niż CO2, a jednocześnie tak niebezpiezny dla górników. Powstaje coraz więcej instalacji wykorzystujących ten gaz. Czy jednak stopień zagospodarowania i wykorzystania metanu jest dziś wystarczający?

Zdecydowanie wykorzystanie metanu z kopalń jest zbyt niskie! Trzeba inwestować w moce metanowe, jednak tempo tych inwestycji jest za małe. Trzeba też szukać regulacji prawnych, które zachęcą inwestorów do tego typu inwestycji, bo inaczej metan wciąż traktowany będzie jak odpad, a przecież jest on takim źródłem energii, jak gaz konwencjonalny. W skali roku w kopalniach wydziela się ok.860 mln m.szesc. metanu. Z tego udaje się wychwycić przez stacje odmetanowania nieco ponad 30 proc. A wykorzystać można przecież tylko ten wychwycony, czyli efektywność powinna być większa. Poza tym, i tak tylko 60 proc. wychwyconego metanu jest zagospodarowane, więc tu też jest pole do popisu. Prace nad poprawą efektywności odmetanowania są prowadzone w ramach dwóch projektów – jeden na wniosek prezesa WUG, a drugi głównego geologa kraju. Jeden z projektów odmetanowania z powierzchni pilotażowo zostanie uruchomiony w kopali KHW po to, by badać nowe technologie , a konkretnie odgazowania złoża przed eksploatacją. To także poprawi bezpieczeństwo. W USA takie pozyskiwane metanu jest powszechne, jednak należy pamiętać, że my mamy inne warunki geologiczne, dlatego badania są potrzebne.

Czego życzy pan górnikom na święta?

Tyle samo wyjazdów co zjazdów, bez żadnego uszczerbku na zdrowiu.

Rozmawiała Karolina Baca-Pogorzelska

Przy okazji Barbórki powiedział pan takie zdanie: „Nie mogę pogodzić się z tym, że co dwa dni pod ziemią ginie człowiek". Co dzieje się z tym górniczym BHP, że rzeczywiście w ostatnich tygodniach tak ta statystyka wyglądała?

Każda statystyka jest przykra, gdy są w niej ujawniane wypadki śmiertelne i ciężkie. W tym roku nie jest gorzej niż w latach poprzednich. Można jednak zadać sobie pytanie, czemu nie ma poprawy w pewnych obszarach? Ja zacznę od tych, gdzie poprawa jednak jest, bo np. trzeci rok z rzędu mamy spadek wypadkowości ogółem. Dynamika jest zadowalająca nawet, jeśli związkowcy twierdzą, że część wypadków jest ukrywana. Biorąc pod uwagę błąd w statystyce, to wypadków ogółem jest po prostu mniej zarówno w całym górnictwie, jak i w kopalniach węgla kamiennego. O 40 proc. spadła też liczba wypadków ciężkich. Mniej jest niebezpiecznych zdarzeń, które mogą prowadzić do katastrof. Mam tu na myśli pożary endogeniczne, zapłon metanu, tąpnięcia czy wdarcie się wody do wyrobisk. Natomiast nie mogę się pogodzić z brakiem poprawy w wypadkowości śmiertelnej. Zwłaszcza, że w tym roku aż 23 proc. to wypadki spowodowane opadem skał ze stropu i ociosu, co świadczy o złym przygotowaniu ludzi do pracy, a tym samym złym przygotowaniu stanowiska pracy.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację