Wszystko jest w porządku, dopóki strony mają świadomość, że takie są warunki gry i znają jej szczegółowe zasady. Te zasady określają oczywiście sami finansiści, którzy najpierw produkty tworzą, a potem namawiają klientów do ich kupna. Żeby gra była fair, powinni poinformować klientów o wszystkich zaletach, wadach i ryzyku związanym z produktem, co niestety robią rzadko.
Udawanie, że polisy z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym to prawie takie same produkty jak lokaty czy fundusze inwestycyjne, nie informowanie o kosztach likwidacji, pseudopromocje i kuszenie np. niższą marżą kredytów przy wykupieniu ubezpieczenia z UFK to najczęstsze metody łowienia klientów. Całkiem skuteczne, bo udało się w ten sposób sprzedać prawie 5 milionów tych produktów. Dobrze się stało, że instytucje nadzorcze dostrzegły jakiś czas temu problem. Szkoda, że tak późno i trzeba było do tego głośnych przykładów staruszków, którym sprzedano tzw. polisy z perspektywą jakichkolwiek zysków za co najmniej 10 lat. Teraz dobrze by było, żeby zapowiedziane rekomendacje nadzoru finansowego pojawiły się szybko.
Pośpiech jest wskazany, bo przy spadających stopach procentowych i malejących odsetkach od depozytów bankowych klienci już zaczynają szukać nowych możliwości lokowania oszczędności. A ponieważ pośredniczące w sprzedaży ubezpieczeń z UFK banki mają coraz mniejsze możliwości zarabiania na innych produktach, można być pewnym, że pomimo zapewnień o przestrzeganiu wysokich standardów etycznych i dbaniu o interes klienta będą patrzyły głównie na skuteczność swoich sprzedawców.