Ustępujemy USA, Włochom i Chinom. Z szacunków różnych instytucji wynika, że nawet w trudnym zeszłym roku branży udało się jednak nieznacznie zwiększyć eksport. Po trzech kwartałach (nowszych szczegółowych danych nie ma) branża obroniła swoją pozycję nawet na rynku niemieckim, bo wartość sprzedaży nieznacznie wzrosła w porównaniu z 2011 rokiem.

Gdy pyta się firmy meblarskie, czemu akurat meble stały się polskim hitem eksportowym, najczęściej odpowiadają, iż dzięki korzystnego stosunkowi ceny do jakości oraz mobilności i elastyczności. I za tymi określeniami kryje się ciężka praca, ciągłe dostosowywanie strategii do zmieniającej się sytuacji w świecie, inwestycje w nowoczesne technologie oraz pilnowanie kosztów. Sukcesowi towarzyszy skomplikowana sytuacja w branży. Wysokie ceny surowców i energii zmniejszyły rentowność. W branży następują przetasowania. Dwie trzecie firm osiąga zysk, ale liczba tych, które są na plusie, w zeszłym roku nieznacznie się zmniejszyła, za to wyraźnie wzrósł ich udział w przychodach. Mocniejsi stają się więc coraz bardziej mocni, a w przypadku najsłabszych problemy rosną, co pokazuje choćby wzrastające zagrożenie upadłością. Jest to jeden z tych działów gospodarki, gdzie przeciętne płace są o kilkaset złotych niższe niż w całym przemyśle. A elastyczność oznacza, że spadały realnie nie tylko zarobki, ale też wielkość zatrudnienia. Firmy mają nadzieję, że te działania przyniosą pozytywne skutki, gdy skończy się kryzys. Dobrze więc, że w promocję firm meblowych zaangażowane jest Ministerstwo Gospodarki. Do 2015 r. współfinansuje udział przedsiębiorców w targach na całym świecie.