Czas na tanie gwarancje dla firm

Trzeba próbować likwidować bariery, które powodują, że mały i średni biznes nie może wykorzystać pełni swojego potencjału – pisze główny ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego.

Publikacja: 20.02.2013 00:33

Red

O tym, że w gospodarce polskiej nie dzieje się najlepiej, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Jakże często w ostatnich miesiącach prognozy ekonomistów postrzegane jako pesymistyczne okazywały się – w ostatecznym rozrachunku, po zestawieniu z rzeczywistością – spojrzeniem przez lekko zaróżowione okulary. I na pewno nie można jeszcze stwierdzić, mimo bardzo słabego czwartego kwartału, że najgorsze już za nami.

Niedawno Narodowy Bank Polski przedstawił raport pokazujący, że banki po raz kolejny przykręciły kurek z kredytami i nie zamierzają na tym poprzestać – oczekują dalszego zaostrzenia polityki kredytowej. Raport nie pozostawia wątpliwości, że podstawowym tego powodem są obawy o sytuację ekonomiczną. Być może właśnie wkraczamy w zaklęte koło: sytuacja ekonomiczna się pogarsza, więc dostęp do kredytu staje się trudniejszy, a im kredyt mniej dostępny, tym głębsze i dłuższe pogorszenie sytuacji ekonomicznej.

Duży może więcej

Trudne warunki prowadzenia działalności szczególnie dotykają małych i średnich firm. Nawet przy dobrej sytuacji gospodarczej najmniejsze podmioty są traktowane przez banki mniej entuzjastycznie od dużych firm.

Polityka ostrożnego traktowania małych i średnich firm, racjonalna na poziomie pojedynczego banku, nie musi prowadzić do pożądanego rezultatu w skali całej gospodarki

Małe przedsiębiorstwa są mniej przewidywalne, mają krótszą (lub wręcz żadną) historię kredytową, zwykle niewiele zabezpieczeń i trudno dziwić się kredytodawcom, że często patrzą na nie nieco krzywym okiem. W warunkach spowolnienia gospodarczego to spojrzenie staje się jeszcze silniej skrzywione.

Badanie NBP nie pozostawia wątpliwości. Niezależnie czy mówimy o kredycie krótkim, czy długookresowym finansowaniu inwestycji wskaźnik obrazujący planowaną skalę zacieśnienia polityki kredytowej jest w przypadku małych i średnich przedsiębiorstw (MSP) o przynajmniej kilkanaście punktów gorszy (to dużo) niż dla większych firm.

Polityka ostrożnego traktowania MSP, racjonalna na poziomie pojedynczego banku, nie musi prowadzić do pożądanego rezultatu w skali całej gospodarki. Kredytujące banki, ponosząc znaczącą większość kosztów nieudanego przedsięwzięcia biznesowego (w postaci niespłaconego kredytu), tylko w niewielkim stopniu partycypują w jego sukcesie (wyrażającym się np. w dodatkowych miejscach pracy lub zapłaconych podatkach). Nie można zatem wykluczyć, że poziom ich zaangażowania jest niższy niż optymalny ze społecznego punktu widzenia. Jeżeli dodamy do tego, że MSP same z siebie często boją się lub nie widzą potrzeby korzystania z finansowania zewnętrznego (w ubiegłym roku wg raportu Pekao tylko jedna na cztery firmy korzystała z finansowania zewnętrznego), otrzymujemy obraz sektora zdanego wyłącznie na własne, często niewielkie zasoby.

Słabe perspektywy

Wróćmy na chwilę do badań NBP. Banki zacieśniły wszystkie warunki udzielania kredytów dla firm, jednak w ostatnim półroczu w największym stopniu dotknięte zostały dwie składowe: wymagane zabezpieczenia i marża dla klientów obarczonych wyższym ryzykiem. Wypisz, wymaluj, adresowane do MSP – klienta potencjalnie ryzykownego, często niedysponującego wystarczającymi zabezpieczeniami.

Badania nad przedsiębiorczością w Polsce wskazują na niską świadomość dostępnych narzędzi finansowych pośród najmniejszych firm

Słaba to perspektywa dla wzrostu. I nie chodzi tu o krótki, kilkumiesięczny horyzont, ale wieloletnie szanse na rozwój gospodarki. Nie przypadkiem tak wiele polityk, czy to na poziomie europejskim, czy w poszczególnych krajach odnosi się do MSP. I nie ogromna liczba MSP (w Polsce to około 1,5 mln firm), czy poziom zatrudnienia (blisko 6 mln osób) stanowi o jego długookresowym znaczeniu dla gospodarki. To właśnie ten sektor jest miejscem, w którym w większości rodzą się przyszłe niezależne, duże firmy, mogące kiedyś stać się motorem krajowej gospodarki. Google, HP czy Microsoft to firmy, które często dosłownie rozpoczynały działalność w garażu, warto zadbać, by ich potencjalni polscy następcy mieli środki na jego wynajęcie.

Projekt wsparcia firm na ostatniej prostej

Są więc powody by pomagać małym firmom i robi się to na różne sposoby. Znaczny udział w wykorzystaniu środków unijnych ma tzw. bezpośrednie wsparcie przedsiębiorstw. Ustawodawstwo, zarówno unijne jak i krajowe, stojące na ogólnej zasadzie, że wszystkie podmioty gospodarcze powinny być traktowane tak samo, czyni wyjątek – dla małych i średnich firm właśnie. Można także próbować likwidować bariery, które powodują, że MSP nie mogą wykorzystać pełni swojego potencjału. Na przykład taką, że bank często postrzega małą firmę jako klienta o niższej wiarygodności. Podobnie jak nie mając środków finansowych możemy je pożyczyć, tak pożyczyć można wiarygodność.

Przyczynkiem do tych rozważań jest oczywiście fakt, że na ostatnią prostą legislacyjnej ścieżki wbiega projekt wsparcia firm za pomocą portfelowej linii gwarancyjnej de minimis. Istota programu jest prosta: skoro same firmy nie są dostatecznie pewne dla banków, niech stanie za nimi ktoś pewniejszy – w tym przypadku państwo, za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego.

Gwarancje (oraz zbliżone do nich poręczenia) publiczne nie są oczywiście nowym pomysłem i są stosowane na świecie, a także w Polsce. W polskich warunkach zmianą wprowadzaną przez program jest fakt, że gwarancje udzielane w jego ramach będą bardzo tanie. Dla udzielonych do końca bieżącego roku opłata prowizyjna będzie zerowa za pierwszy rok gwarancji, dla następnych okresów wyniesie zaledwie 0,5 proc. w stosunku rocznym.

Mieć dobre narzędzie to jedno. Odnieść sukces przy jego wykorzystaniu to drugie. Badania nad przedsiębiorczością w Polsce wskazują na niską świadomość dostępnych narzędzi finansowych pośród najmniejszych firm. Trudno się temu dziwić, zwykle właściciel skupia się na bieżącej działalności i raczej nie jest specjalistą od finansów, częściej inżynierem, rzemieślnikiem czy handlowcem. W szerokim, społecznym interesie leży, by mu tej wiedzy dostarczyć.

O tym, że w gospodarce polskiej nie dzieje się najlepiej, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Jakże często w ostatnich miesiącach prognozy ekonomistów postrzegane jako pesymistyczne okazywały się – w ostatecznym rozrachunku, po zestawieniu z rzeczywistością – spojrzeniem przez lekko zaróżowione okulary. I na pewno nie można jeszcze stwierdzić, mimo bardzo słabego czwartego kwartału, że najgorsze już za nami.

Niedawno Narodowy Bank Polski przedstawił raport pokazujący, że banki po raz kolejny przykręciły kurek z kredytami i nie zamierzają na tym poprzestać – oczekują dalszego zaostrzenia polityki kredytowej. Raport nie pozostawia wątpliwości, że podstawowym tego powodem są obawy o sytuację ekonomiczną. Być może właśnie wkraczamy w zaklęte koło: sytuacja ekonomiczna się pogarsza, więc dostęp do kredytu staje się trudniejszy, a im kredyt mniej dostępny, tym głębsze i dłuższe pogorszenie sytuacji ekonomicznej.

Pozostało 85% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację