— Chcę, żeby EBC wykonywał swoją pracę. A euro jest zbyt silne i jego kurs nie odpowiada fundamentom gospodarczym strefy euro - mówił podczas konferencji prasowej w Paryżu.
Zdaniem francuskiego ministra jeśli wszyscy sztucznie obniżają kursy swoich walut, to Europejski Bank Centralny jest zobowiązany również w ten sposób sterować kursem wspólnej waluty. I nie ma znaczenia, że na szczycie finansowym G20, gdzie przecież był francuski minister finansów zdecydowano, że waluta nie może być wykorzystana do zwiększania konkurencyjności gospodarki. A generalnie, zdaniem najbardziej rozrywkowego ministra w rządzie premiera Jean-Marca Ayraulta, to euro powinno być walutą bardziej polityczną, zaś jej kurs ustalany w preferencyjnej wymienia uzgodnionej wśród 17 krajów członkowskich eurogrupy. ECB musi potem tam manipulować, żeby do „kursu preferencyjnego" dojść tak aby był on odpowiedni wobec dolara, jak i jena.
Bo to okazuje się,że to wcale nie zbyt krótki tydzień pracy i wystraszające inwestorów kuriozalne decyzje francuskiego rządu przeszkadzają Francuzom w odzyskaniu konkurencyjności sprzed lat, ale właśnie zbyt silna waluta. Zbyt silne euro - jego zdaniem- nie pozwala zwiększyć eksportu. I na przykład wzrost kursu o 10 proc „zdejmuje" z przychodów Airbusa miliard euro. — Kiedy tylko euro słabnie, jesteśmy bardzo szczęśliwi - ogłosił Montebourg. No to we wtorek miał powody do szczęścia.Po ogłoszeniu wyników włoskich wyborów i pojawienia się zagrożenia destabilizacji politycznej w tym kraju euro osłabiło się najbardziej od 7 stycznia. Przy okazji zachęcił jeszcze EBC, aby zrobił „coś", aby pomóc krajom,których gospodarki są pogrążone w kryzysie. Jego zdaniem niedobrym wyjściem jest podnoszenie podatków, jako metoda ratowania finansów publicznych. To ciekawe stwierdzenie,bo właśnie francuscy socjaliści po dojściu do władzy z wielkim poświęceniem podnoszą podatki. To prawda nie zawsze im się to udaje. Nie przeszedł podatek 75-procentowy, jaki miał obciążyć milionerów, to zabrali się za emerytury i renty. Też nie przeszło, więc rząd przymierza się do likwidacji ulg dla rodzin, które opłacają studia dzieci.
Ministrowi bardzo też nie podoba się polityka EBC polegająca na „pompowaniu pieniędzy w banki". Jego zdaniem w ten sposób sektor finansowy otrzymał pomoc w wysokości biliona euro. — Te pieniądze powinny otrzymać rządy w strefie euro - postulował.
Naprawdę trudno jest zrozumieć jaka jest rola tego wyjątkowego ministra we francuskim rządzie. Tym bardziej,że najczęściej i premier Ayrault i prezydent Hollande prostują to, co powiedział, bądź wręcz się od niego odcinają. Czy właśnie chodzi o to, aby pokazać jak bardzo są prorynkowi, a dzięki bredniom wygadywanym przez Montebourga łatwiej im to przychodzi.