Najlepszym podatkiem jest podatek konsumpcyjny – nawet nie wiemy, że go płacimy, bo jest „zaszyty” w cenie. A z podatków bezpośrednich lepsze są przychodowe od dochodowych. Bo dochód jest kategorią prawną, a nie ekonomiczną. Coś jest albo nie jest kosztem uzyskania przychodu w zależności od aktualnego widzimisię ustawodawcy albo nawet urzędnika. Szefowie największych koncernów nie narzekają na wysokość podatków dochodowych. Bo i tak ich nie płacą.
Jak wiadomo, socjalizm to ustrój, który bohatersko zmaga się z problemami, które sam tworzy. Więc socjalistyczne rządy największych państw świata, które „tworzą” wysokie stawki podatkowe i jednocześnie przepisy pozwalające na ich unikanie, teraz będą tworzyć przepisy, które mają nie pozwolić podatków unikać. Z góry można przewidzieć efekt – będzie mizerny.
W 2010 roku francuski oddział Google’a miał 68,7 mln euro przychodów i 4,4 mln euro zysku. Zapłacił 2 mln euro podatku. Liczby te nijak się jednak mają do tego, ile francuskie spółki płacą Google’owi za reklamę. Praktycznie wszystkie wpływy reklamowe w Europie – czy klient jest z Francji, Niemiec czy Polski – trafiają na konto oddziału irlandzkiego. A potem do Holandii i na Bermudy. W Wielkiej Brytanii, drugim co do wielkości rynku po USA, Google miał w zeszłym roku ok. 4 mld dolarów przychodów. Ale jego oddział brytyjski zanotował… stratę. W Polsce z ponad 300 tys. firm płacących podatek dochodowy od osób prawnych prawie 200 tys. też ma straty. Jak bowiem powszechnie wiadomo, działalność gospodarczą prowadzi się w celu osiągnięcia straty. Efekt jest taki, że wpływy z podatku dochodowego od osób prawnych wynoszą ok. 0,4 proc. ich przychodów! Podatek przychodowy rozwiązałby ten problem. Gdyby jego wysokość wynosiła 1 procent, spowodowałoby to podwojenie wpływów budżetowych w porównaniu z dochodowym w wysokości 19 proc. Ale jakoś nikt nie chce go wprowadzić.
Być może dlatego Google i inne giganty tak chętnie udostępniły rządowi USA swoje serwery do inwigilowania internautów? Bo jakoś mniej słychać o zmianach przepisów podatkowych. Podatki niech płacą mali, średni i głupi, którymi nie interesują się ani Obama, ani Tusk. To znaczy interesują się – żeby płacili podatki.
Autor jest adwokatem, profesorem prawa, prezydentem Centrum im. Adama Smitha