Z jednej strony wskazywałem wówczas powszechność tego zjawiska w Polsce, z drugiej zaś korzyści dla pracownic(ów) tej sfery oraz wpływów do budżetu.
Jak się można było domyślać, w tamtym czasie sugestia nie spotkała się z pozytywnym odzewem ale widocznie podobne myśli gdzieś tam kielkowały i ostatnio sama Komisja Europejska,walcząc z chronicznym deficytem finansów publicznych(mierzonych również stosunkiem długu do PKB) zaproponowała, aby do PKB doliczać część szarej strefy gospodarki, w tym przychody z prostytucji, przemytu i innych "niecnych" działalności.
Cel jest nader wyraźny: wliczenie takich przychodów podniesie poziom PKB, a tym samym stosunek długu do PKB się zmniejszy. Wówczas z kolei warunki zaciągania kolejnych pożyczek ulegną pewnej poprawie.
Z reakcji naszego Ministerstwa Finansów, z jakimi mogliśmy zapoznać się w mediach, wynika nader pozytywny stosunek do propozycji Komisji, oznaczałaby ona bowiem istotne obniżenie presji na cięcie wydatków i zmniejszenie potrzeb równoważenia budżetu.
Przy szarej strefie w Polsce, szacowanej na 15 do20 proc. PKB ,wliczenie przynajmniej jej części do statystyk to istotne „poluzowanie" polityki i dyscypliny budżetowej.