Doskonale widać to w przypadku firm handlowych – stworzyły setki tysięcy miejsc pracy, zainwestowały w wykup gruntów i budowę sklepów miliardy euro, a i tak są sprowadzane do roli fatalnych pracodawców (niskie pensje, ciężka praca), oszustów finansowych (nie płacą podatków) i  kolonizatorów, którzy wykańczają tradycyjny polski handel.

Ale czy bez wielkich sieci mielibyśmy tak dużą konkurencję na rynku, która przekłada się na niższe ceny? Nie sądzę. Zapewne nie byłoby też wielkiej alternatywy dla zatrudnionych w sklepach kobiet. Oczywiście nie zarabiają kokosów, ale bez tych inwestycji pewnie nie znalazłyby żadnej innej pracy.

Ten paradoks widać było doskonale także po ogłoszeniu dużych inwestycji w Polsce przez Amazona. Ministrowie rozpływali się w zachwytach, bo prestiż, miejsca pracy itp. Jednak głosów krytycznych chyba było więcej – to fatalny pracodawca, oszust, no i wykończy polskie sklepy. Brzmi jakoś znajomo? Nie zapominajmy, że Niemcy – tak ochoczo Amazona dzisiaj krytykujący – byli jednak zaskoczeni, że nowe centra logistyczne tej firmy powstaną jednak w Polsce, a nie u nich. Lepszy taki inwestor niż żaden.

Dlatego nie mając żadnej alternatywy wypada się z napływu inwestycji tylko cieszyć. Wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo ich życie się zmieniło właśnie dzięki temu. Oczywiście, że mogłoby być lepiej, ale nie wiadomo, czy na pewno tak by było.