Jak spór o definicję przekłada się na wzrost gospodarczy

W październiku Prokuratoria Generalna uznała, że aktywa funduszy emerytalnych stanowią ich własność. Ale miesiąc później zmieniła zdanie.

Publikacja: 21.11.2013 10:00

Jak spór o definicję przekłada się na wzrost gospodarczy

Foto: Fotorzepa, Karol Zienkiewicz

Stwierdziła, że „składki na ubezpieczenie emerytalne odprowadzane do funduszu nie są prywatną własnością członka funduszu", lecz „mają publiczny charakter".

Zmiana stanowiska zrodziła podejrzenie, że były naciski na Prokuratorię. Być może były. W każdym razie kwestia składek przekazywanych do OFE jest skomplikowana, gdyż trudno wpasować je w dychotomiczny podział na środki publiczne i prywatne. Z jednej strony pieniądze pochodzą z daniny zbieranej przez państwo w związku z jego konstytucyjnym obowiązkiem zapewnienia świadczeń emerytalnych. Jednak z drugiej strony są przypisane poprzez prywatne firmy do konkretnych osób, a poprzez prawo dziedziczenia – do spadkobierców.

Czy to oznacza, że są własnością ludzi mających rachunki w OFE? Zdaniem Sądu Najwyższego – nie. W wyroku z 2008 r. SN orzekł, że „składki na ubezpieczenie emerytalne odprowadzane do funduszu nie są prywatną własnością członka funduszu". Z czysto ekonomicznego punktu widzenia także trudno rozstrzygnąć ten problem ze stuprocentową pewnością. Nie bardzo bowiem widać różnicę między formalnym długiem Skarbu Państwa, zmaterializowanym w postaci obligacji, a zobowiązaniem emerytalnym ZUS wynikającym z obowiązujących ustaw. I w jednym, i drugim przypadku zobowiązania przekładają się na koszty obsługi i to w podobnej wysokości, z tym że raz w postaci odsetek, a innym razem – dotacji do ZUS.

Unia Europejska również ma z tym spory problem. Obowiązującą wykładnię ustalono na niskim, w zasadzie administracyjnym, szczeblu biura statystycznego. Jak wiadomo, Eurostat nie zaliczył prywatnych, drugofilarowych funduszy emerytalnych do sektora publicznego, co powoduje, że zobowiązania wobec OFE są zaliczane do długu publicznego. Komisja Europejska czuje jednak, że jest coś nie tak z karaniem krajów członkowskich za prorynkowe reformy emerytalne. I choć nie zezwoliła na pomniejszanie wskaźnika długu publicznego o koszty reform emerytalnych, to postanowiła uwzględniać je w procedurach nadmiernego deficytu, podnosząc dozwolony pułap z 3 do 4 proc. PKB i tylko częściowo zaliczając je do długu.

Określenie charakteru aktywów OFE jest zatem skomplikowane prawnie. Trybunał Konstytucyjny – a skarga na pewno do niego wpłynie – będzie miał spory problem; idę o zakład, że rozstrzygnięcie zapadnie niejednogłośnie. Bo choć kwestia, gdzie znajdują się pieniądze przyszłych emerytów, jest neutralna z punktu widzenia koniunktury gospodarczej, to zdefiniowanie ich charakteru, a tym samym uznanie dopuszczalności (lub nie) powrotu składek do ZUS, obojętne już nie jest. Jeśli bowiem ZUS nie przejmie i nie umorzy obligacji, dług publiczny na pewno przekroczy ustawowy pułap 55 proc. w relacji do PKB i w 2015 r. poniesiemy wszystkie tego konsekwencje. Najbardziej spektakularne to: uchwalenie budżetu zapewniającego spadek relacji długu publicznego do PKB oraz zmniejszenie wskaźnika waloryzacji rent i emerytur.

Deficyt budżetu będzie musiał być zmniejszony o ok. 20 mld zł. A ponieważ w krótkim okresie nie da się przeprowadzić oszczędnościowej reformy finansów publicznych, jedynym ratunkiem będzie cięcie wkładu własnego w inwestycje współfinansowane przez Unię. Jest to rozwiązanie straszne, bo fundusze unijne to jeden z niewielu pobudzaczy koniunktury. Zmniejszenie globalnego popytu o ok. 20 mld zł redukuje PKB (nie licząc efektów wtórnych) o 1,5 proc.

Wygląda zatem, że prowadząc przez lata niezbyt frasobliwą politykę w zakresie finansów publicznych, zafundowaliśmy sobie nielichą pułapkę. Grozi nam recesja na własne życzenie w czasie, kiedy gospodarka europejska ruszy do przodu, a my, korzystając z tego ożywienia, moglibyśmy powrócić do 3–4-proc. dynamiki wzrostu. Patrząc powierzchownie, potencjalna recesja będzie efektem rozstrzygnięcia definicyjnego. Ale gdy sięgniemy głębiej, zobaczymy, że to skutek wieloletnich zaniechań i braku koniecznych reform.

Stwierdziła, że „składki na ubezpieczenie emerytalne odprowadzane do funduszu nie są prywatną własnością członka funduszu", lecz „mają publiczny charakter".

Zmiana stanowiska zrodziła podejrzenie, że były naciski na Prokuratorię. Być może były. W każdym razie kwestia składek przekazywanych do OFE jest skomplikowana, gdyż trudno wpasować je w dychotomiczny podział na środki publiczne i prywatne. Z jednej strony pieniądze pochodzą z daniny zbieranej przez państwo w związku z jego konstytucyjnym obowiązkiem zapewnienia świadczeń emerytalnych. Jednak z drugiej strony są przypisane poprzez prywatne firmy do konkretnych osób, a poprzez prawo dziedziczenia – do spadkobierców.

Pozostało 83% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację