Za sprawą rekordowo niskich stóp procentowych w Polsce kredyty w złotych jeszcze nigdy  nie były tak tanie. Jeśli jednak w przyszłym roku Rada Polityki Pieniężnej zacznie zaostrzać politykę pieniężną, jak oczekuje większość ekonomistów, oprocentowanie kredytów znów zacznie rosnąć. Tymczasem w strefie euro, gdzie już dziś stopy procentowe są znacznie niższe niż nad Wisłą, polityka pieniężna może zostać jeszcze złagodzona. To powinno sprawić, że złoty będzie się umacniał wobec euro. Krótko mówiąc, pojawią się idealne warunki, aby zaciągnąć kredyt w europejskiej walucie.

Tyle że takie pożyczki są obecnie dostępne tylko dla zamożnych. Nieliczne banki, które wciąż mają kredyty walutowe w ofercie, udzielają ich wyłącznie klientom, którzy zarabiają kilkakrotnie ponad średnią krajową. Jeśli ktoś chce oszczędzić na kredycie, musi być dobrze sytuowany. Bo bank – jak żartował amerykański aktor Bob Hope – to taka instytucja, która pożyczy ci pieniądze, tylko jeśli potrafisz dowieść, że ich nie potrzebujesz.

Oczywiście, na prognozowanym umocnieniu złotego wobec euro – a także franka szwajcarskiego – skorzystają także ci, którzy zaciągnęli kredyty walutowe kilka lat temu, gdy jeszcze były one szeroko dostępne. Dla wielu z nich mogą się one znów stać tańsze, niż byłyby dziś kredyty złotowe, gdyby wówczas się na takie zdecydowali. Ciekawe, czy ci, którzy nawoływali rząd do pomocy zadłużonym w walutach obcych, gdy te na przełomie 2008 i 2009 r. dramatycznie się wobec złotego umocniły, będą wkrótce wzywali do pomocy kredytobiorcom, którzy postawili na polską walutę?