Rubel osłabł do rekordowo niskiego poziomu wobec euro i dolara. Za 1 euro płacono w środę  około 49 rubli. Moskiewski indeks giełdowy RTS stracił zaś od początku roku ponad 10 proc. Według nieoficjalnych wyliczeń, z Rosji odpłynęło w styczniu około 20 mld dolarów netto, czyli tyle, ile według prognoz banku centralnego miało odpłynąć przez cały 2014 r. Kapitał odstrasza od Rosji zarówno długoterminowe spowolnienie gospodarcze, gorsza koniunktura na rynkach surowcowych jak i wstrząsy polityczne. Te czynniki będą o sobie dawały znać coraz silniej w nadchodzących miesiącach.

Ukraina nie jest ważna dla Rosji ze względów gospodarczych. Stanowiłaby dla Moskwy raczej ciężar niż korzyść. Gdyby skorumpowany reżim utrzymał się w Kijowie, wymagałby finansowej rosyjskiej kroplówki. Ukraina więcej eksportuje do UE niż do wschodniego sąsiada, jej przemysł ciężki jest konkurentem rosyjskiego a ukraińskie gazociągi stracą po skończeniu South Stream na znaczeniu. Kreml chce utrzymać Ukrainę w swojej orbicie głównie ze względów polityki imperialnej. Putin ma z pewnością świadomość, że utrata kraju określanego w czasach carskich jako Małorosja, będzie ciosem dla jego politycznej pozycji, który ośmieli jego żądnych władzy przeciwników z kremlowskich klanów. Tym co mu zostaje jest więc destabilizowanie Ukrainy za pomocą wojny gospodarczej, prowokacji służb specjalnych i swojej piątej kolumny na Krymie. Problem w tym, że ta strategia może uderzyć w Rosję rykoszetem. Rosyjskie banki są przecież silnie obecne na Ukrainie. Uderzenie w ukraińską gospodarkę będzie też uderzeniem w największe rosyjskie instytucje finansowe a także w Gazprom, molocha i tak już znajdującego się od wielu miesięcy pod presją inwestorów. Wielu rynkowych graczy średnio się orientuje w zawiłościach postsowieckiej polityki i ma trudności w odróżnianiu Ukrainy od Rosji. Kurs rubla zanurkuje więc jeszcze bardziej, podobnie jak akcje na moskiewskiej giełdzie. Kapitał wypłynie z Rosji jeszcze szerszym strumieniem niż podczas wojny w Gruzji. Resortowi właściciele rosyjskiej gospodarki będą z pewnością liczyć straty i zastanawiać się nad tym, czy dotychczasowy układ sił na Kremlu nadal jest dla nich korzystny.