Wzrost napięcia politycznego związany z wydarzeniami na Ukrainie i sankcjami nałożonymi przez USA i Unię Europejską na Rosję korzystnie wpłynął na ceny rynkowe niektórych metali wykorzystywanych przez przemysł. Tych, których dużym producentem i eksporterem jest Rosja.
W ostatnich tygodniach wiele razy miałem okazję przeczytać, że gospodarka Rosji oparta jest na surowcach. I niemal w każdym następnym zdaniu pojawiały się ropa i gaz. Metale wykorzystywane w przemyśle, takie jak nikiel czy pallad, pozostawały w cieniu. A tymczasem to właśnie one są głównym rynkowym beneficjentem działań Kremla.
Nikiel, wykorzystywany ?m.in. do produkcji stali używanej w przemyśle motoryzacyjnym, w połowie kwietnia był najdroższy ?od 14 miesięcy. W tym roku podrożał o 30 proc. i w końcu ubiegłego tygodnia tona tego metalu kosztowała ponad ?18 tys. dolarów, a analitycy Goldman Sach byli pewni, że w tym roku cena dojdzie ?do 20 tys. dolarów. Eksperci Citigroup prognozują, że w 2015 roku tona niklu będzie kosztować 21,5 tys. dolarów. Nikiel na giełdzie w Londynie drożał nieprzerwanie przez 12 sesji, co było najdłuższym okresem wzrostu ceny tego metalu od 1987 roku.
Poza obawami, że w ramach sankcji może zostać zablokowany eksport niklu z Rosji, na cenę metalu ma też wpływ decyzja Indonezji, która od 1 stycznia zakazała eksportu nieprzetworzonych surowców, w tym rudy niklu. Ta decyzja rządu w Dżakarcie to element programu walki z deficytem w handlu zagranicznym, który zagraża stabilności lokalnej waluty.
O ile w przypadku niklu Rosja i Indonezja odpowiadają w sumie za ok. 30 proc. światowej produkcji, o tyle w przypadku wykorzystywanego jako katalizator w przemyśle chemicznym, a także w motoryzacji palladu sama Rosja ma ponad 40 proc. globalnego rynku. W ubiegłym roku popyt na pallad nieznacznie przewyższał podaż, ale zapasy surowca były niewielkie. Nie można się więc dziwić, że w połowie kwietnia, po wzroście w tym roku o 13 proc., cena palladu była najwyższa od 32 miesięcy i dochodziła do 820 dolarów za uncję.