Rz: Kim był pan w czerwcu 1989 r., gdzie pana zastały wybory?
Konrad Jaskóła:
Pełniłem funkcję dyrektora produkcji petrochemicznej w Petrochemii Płockiej, czyli dzisiejszym PKN Orlen. Przeprowadzaliśmy modernizację mocno przestarzałego majątku produkcyjnego. Nie mając dewiz, korzystaliśmy z polskiej myśli badawczej, z wyników współpracy z instytutami naukowo-badawczymi i ośrodkami badawczo-rozwojowymi.
Jakie nadzieje wywołały u pana wyniki wyborów? Jakie obawy? Czuł pan, że kończy się epoka?
Myślę, że każdy z nas miał świadomość, że ciągnięcie dalej tego, co było, jest niemożliwe. Dotyczyło to też Płockiej Petrochemii, kombinatu, który przerabiał ponad 70 proc. przetwarzanej w Polsce ropy naftowej i produkował ponad 70 proc. krajowych paliw płynnych, mając przestarzałe technologie.