Najgłośniej było o długu Argentyny, a dokładniej o tym, że amerykański Sąd Najwyższy napisał kolejny rozdział w ciągnącej się od lat historii restrukturyzacji długu tego południowoamerykańskiego kraju. W ocenie komentatorów przed tygodniem Argentyna znalazła się na skraju bankructwa i ma niewiele czasu, by znaleźć sposób na jego uniknięcie. Termin najbliższej płatności dla tych, którzy mają zrestrukturyzowane obligacje, to 30 czerwca, a orzeczenia amerykańskich sądów mówią, że nie mogą być oni preferowani w stosunku do tych, którzy nie zgodzili się na redukcję długu i żądają spłacenia go w całości.

Wyroki amerykańskich sądów mają jeszcze jeden wymiar, na który już od jakiegoś czasu zwracają uwagę ekonomiści. Otóż – w pewnym uproszczeniu – oznaczają, że zmieniły się reguły gry dotyczące restrukturyzacji zadłużenia. To, że wymagana prawem większość zgodzi się na jego redukcję i np. przesunięcie terminu spłaty, nie oznacza już, że mniejszość ma się temu podporządkować. Teraz jest precedens i – jeśli w warunkach emisji długu są takie zapisy, jakie były w przypadku obligacji argentyńskich – mniejszość ma prawo dochodzić swoich praw. To utrudni ewentualną restrukturyzację zadłużenia.

Długi zaciągają nie tylko państwa, ale i firmy. Agencja Standard & Poor's wyliczyła, że obligacje korporacyjne chińskich firm w końcu 2013 roku miały łączny nominał ?14,2 bln dolarów wobec 13,1 bln dolarów, na jakie opiewały nominalnie obligacje firm z USA. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach Chiny nie oddadzą pozycji lidera, a przewaga nad USA może rosnąć.

Jak już wcześniej napisałem, kto nie spłaca lub nie obsługuje długu, musi się liczyć z bankructwem. Z badań agencji ratingowej Moody's wynika, że co roku średnio ?6,4 proc. firm przejętych przez 14 największych funduszy private equity w latach 2008–2013 miało kłopoty z obsługą długu zaciągniętego na ich zakup. Wskaźnik stosunkowo niski, a pojawienie się kłopotów nie musi – choć może – oznaczać upadłość. Zawsze można próbować zrestrukturyzować zadłużenie. W tych statystykach najciekawsze jest to, że w przypadku przejęć o największej wartości wskaźnik skacze do 17,8 proc. Wychodzi, że dużo długu trudno unieść.