Co prawda inflacja w Polsce jest niska, ale w sytuacji, gdy ociera się ona o zero i jest od dłuższego czasu wyraźnie poniżej celu banku centralnego, trudno uznać to za pożądaną sytuację.
Zadaniem Narodowego Banku Polskiego jest utrzymywanie inflacji w pobliżu celu 2,5 proc. i traktowanie tego celu w sposób symetryczny. Dlatego bardzo niska inflacja, oscylująca obecnie na granicy deflacji, powinna wywoływać wśród bankierów centralnych „dyskomfort" porównywalny z sytuacją, gdyby wynosiła ona ok. 5 proc.
Gdyby w tym przypadku wzrost gospodarczy utrzymywał się na niskim poziomie, Rada Polityki Pieniężnej nie miałaby żadnego dylematu, bo sprowadzenie inflacji do akceptowalnych poziomów wymagałoby po prostu obniżek stóp procentowych. Niemniej w rzeczywistości wzrost gospodarczy jest obecnie na tyle wysoki, że wcale nie jest oczywiste, czy w ogóle Rada powinna reagować na inflację.
Nie wiadomo więc, czy w swoich działaniach RPP powinna kłaść akcent na bieżące dane o inflacji i próbować obniżać stopy, czy też może powinna spoglądać w przyszłość i potraktować wysoki bieżący wzrost jako zapowiedź wyższej inflacji w 2015 r. W tym ostatnim przypadku obniżki stóp procentowych byłyby błędem.
Bardzo niska inflacja, na granicy deflacji, powinna wywoływać wśród bankierów centralnych „dyskomfort" porównywalny z tym, gdyby wynosiła około 5 procent