Co jest tymczasowe, a co stałe? Oto pytanie, z którym od wieków mierzą się filozofowie i uczeni. Ale w Polsce muszą na nie odpowiedzieć także ekonomiści zajmujący się rynkiem pracy. Mniej więcej jedna czwarta tu pracujących to osoby zatrudnione na tymczasową umowę na czas określony. W zamierzeniu umowa tego rodzaju ma zapewniać pracodawcy pewną elastyczność, np. umożliwiać przyjęcie pracownika na okres próbny przed podjęciem ostatecznej decyzji o zatrudnieniu albo pomóc w okresie silnej niepewności gospodarczej.
Polska specyfika
Doświadczenia innych krajów wskazują, że takie umowy faktycznie zmniejszają ryzyko pracodawcy przy zatrudnianiu nowego pracownika na bardzo usztywnionym rynku pracy, a przez to przyczyniają się do zmniejszenia bezrobocia i wzrostu konkurencyjności. Lecz w przypadku Polski umowy tymczasowe mają dwie specyficzne cechy, niespotykane gdzie indziej na świecie.
Należy wzmocnić ochronę pracowników tymczasowych i jednocześnie uelastycznić umowy na czas nieokreślony
Po pierwsze, znaczny odsetek tych umów to umowy cywilnoprawne, które nie są objęte przepisami kodeksu pracy i często zapewniają pracownikowi znacznie mniejszą ochronę niż w innych krajach. Mówimy tutaj o zerowym lub szczątkowym zabezpieczeniu społecznym, braku prawa do płacy minimalnej, zwolnienia lekarskiego lub urlopu macierzyńskiego, a także braku ochrony przed nadużyciami. Osoby pracujące na umowach cywilnoprawnych zarabiają przeciętnie znacznie mniej niż pracownicy zatrudnieni w tym samym zawodzie na podstawie stałej umowy o pracę...
Po drugie, umowy na czas określony nie funkcjonują bynajmniej jako pierwszy krok do stałego zatrudnienia. Okazuje się, że w ciągu pięciu lat zaledwie jedna trzecia osób pracujących na umowach cywilnoprawnych dostaje do podpisania stałą, ok. 45 proc. pozostaje na umowie na czas określony, a 20 proc. opuszcza rynek pracy.