Obserwując działalność, a przede wszystkim inwestycje, samorządów wszystkich szczebli śmiało można stwierdzić, że są one uzależnione od dotacji z Unii Europejskiej. Strategie rozwoju wszystkie województw są oparte na pieniądzach z UE z regionalnych programów operacyjnych. Z dotacji, zarówno z regionalnych, jak i krajowych programów operacyjnych, gremialnie korzystają gminy i powiaty podpisując corocznie po kilka tysięcy umów o unijne dofinansowanie. Jeśli spojrzymy na największe inwestycje największych miast to w pierwszej dziesiątce mega przedsięwzięć nie ma ani jednego projektu, który nie byłby dotowany pieniędzmi europejskimi poczynając od największej inwestycji samorządowej jaką jest budowa drugiej linii metra w stolicy finansowana z programu „Infrastruktura i środowisko". Ogółem samorządy pozyskały już 83,7 mld zł z unijnej polityki spójności na lata 2007-2013. To 31 proc. pieniędzy rozdzielonych dotychczas w jej ramach. Samorządy są obecnie drugą najważniejszą grupą odbiorców dofinansowania z UE za przedsiębiorcami, choć jeszcze rok temu to one były górą (tak naprawdę różnica jest płynna, zwykle wynosi 1 proc. i raz górują samorządy, a raz firmy).
Pieniądze z Unii trzeba oczywiście wykorzystać. Jest jednak i druga strona korzystania z nich. Do współfinansowanych przez Unię przedsięwzięć trzeba wyłożyć tzw. wkład własny. Samorządy zwykle nań nie mają więc finansują go z kredytów. Rośnie więc ich zadłużenie. I tu dochodzimy do drugiego rodzaju uzależnienia. Co ciekawe, ono też dotyczy pieniędzy europejskich, ale nie dotacji, a kredytów. Coraz więcej gmin finansuje się bowiem w Europejskim Banku Inwestycyjnym (EBI). Przykładowo Dąbrowa Górnicza wzięła 100 mln zł kredytu na przebudowę drogi krajowej nr 94 na terenie miasta. To wkład własny miasta. Warszawa wzięła niedawno siódmy już kredyt (240 mln euro) w EBI. Pieniądze z niego mają wspierać program inwestycyjny stolicy na lata 2014-2019. Takie przykłady można podawać długo, bo z kredytów EBI korzystają już chyba wszystkie większe miasta.
Rosnące kredytowanie się w EBI dotyczy zresztą nie tylko samorządów. Z EBI pożycza polski rząd i przedsiębiorstwa (zarówno duże np. PKP PLK, jak i te z sektora MŚP). Te ostatnie nie wprost z EBI, ale za pośrednictwem banków komercyjnych lub BGK. W ubiegłym roku Europejski Bank Inwestycyjny pożyczył Polsce rekordowo dużo, bo aż 5,7 mld euro. Jak wynika z szacunków banku w br. wartość nowych kredytów w Polsce może sięgnąć nawet 6 mld euro. Ubiegłoroczny rekord i tegoroczna perspektywa pokazują, że samorządy (i nie tylko one) stają się podwójnie uzależnione od pieniędzy europejskich, zarówno od dotacji, jak i kredytów z EBI, choć oczywiście te ostatnie są konkurencyjne w stosunku do oferty rynku.