Ameryka się nie szczypie

Do tej pory zachodnie sankcje omijały największy i najbardziej upolityczniony koncern Rosji. Ale wszystko ma swój kres.

Publikacja: 14.09.2014 14:25

Iwona Trusewicz

Iwona Trusewicz

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski KS Krzysztof Skłodowski

Amerykanie się nie szczypali i na najnowszą czarną listę wpisali Gazprom. Ale także prywatny i jak się dotąd wydawało - neutralny Łukoil i zawsze pozostający w cieniu i skutecznie ukrywający swoich właścicieli Surgutnieftiegaz.

Zostały one odcięte od technologii, usług i urządzeń umożliwiających wydobycie ze złóż arktycznych, ale też łupkowych „mających potencjał dla wydobycia ropy na terenie Federacji Rosyjskiej, na jej wodach terytorialnych oraz te w których biorą udział objęte sankcjami osoby, ich własność lub udziały we własności".

Takie postawienie sprawy uderzy tak naprawdę bezpośrednio tylko w Gazprom, bo tylko ten koncern (oraz Rosneft - objęty już wcześniej sankcjami) pracują na rosyjskich złożach arktycznych oraz łupkowych. A według danych rosyjskiego resortu gospodarki sto procent używanych tam przez Rosjan urządzeń i technologii pochodzi z eksportu. Własnych Rosja nie produkuje i długo jeszcze mieć nie będzie, chyba że posłuży się wypróbowanym za sowietów narzędziem czyli szpiegostwem przemysłowym.

Na razie amerykański Exxon, który pomaga Rosjanom w Arktyce, zapowiedział, że będzie sankcji przestrzegał. Nie wiadomo jak zachowają się koncerny europejskie jak np. Shell, który wspomaga Gazprom na syberyjskich złożach ropy z łupków. Tak czy inaczej święta krowa rosyjskiej gospodarki została nieco odarta ze świętości i musi jak inne położyć głowę na ołtarzu przerośniętych ambicji pewnego człowieka z Kremla.

Wizerunek, ale i finanse Gazpromu na pewno na tym dobrze nie wyjdą. A warto wiedzieć, że Gazprom zasila budżet kraju najwięcej. Podatki i wszelkie inne opłaty koncernu sięgają rocznie 40 mld dol.. Już dziś rosyjscy analitycy liczą, że konflikt z Ukrainą kosztować będzie Gazprom w tym roku 5 mld dolarów czystego zysku mniej.

Ile kosztować będzie właśnie rozpędzający się konflikt z Polską i resztą Europy karanej gazowym biczyskiem za wsparcie Kijowa, tego na razie nie policzymy. Głupie i wymuszone niewątpliwie przez Kreml posunięcia z ograniczaniem dostaw gazu, potwierdzą tylko, że Gazprom jest niewiarygodnym partnerem, do którego nie można mieć zaufania, nawet mając podpisane kontrakty.

Jeżeli z tego wyciągniemy odpowiednie wnioski, to europejski rynek gazu zacznie się zmieniać dużo szybciej. W Rosji też mają tego świadomość. Aleksiej Kokin analityk banku Uralsib kapital napisał po ograniczeniach w dostawach dla Polski, że „do tego roku ukraiński kierunek był dla Gazpromu najbardziej zyskowny. Jednak teraz działania skierowane na to, by zatrzymać rewers dostaw gazu z Unii na Ukrainę, obrócą się przeciw samemu koncernowi".

Czy szefowie Gazpromu też to rozumieją? Chyba nie ma to znaczenia, bo i tak ich posunięciami nie steruje rynek.

Amerykanie się nie szczypali i na najnowszą czarną listę wpisali Gazprom. Ale także prywatny i jak się dotąd wydawało - neutralny Łukoil i zawsze pozostający w cieniu i skutecznie ukrywający swoich właścicieli Surgutnieftiegaz.

Zostały one odcięte od technologii, usług i urządzeń umożliwiających wydobycie ze złóż arktycznych, ale też łupkowych „mających potencjał dla wydobycia ropy na terenie Federacji Rosyjskiej, na jej wodach terytorialnych oraz te w których biorą udział objęte sankcjami osoby, ich własność lub udziały we własności".

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Ropa, dolary i krew
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Przesadzamy z OZE?
Opinie Ekonomiczne
Wysoka moralność polskich firm. Chciejstwo czy rzeczywistość?
Opinie Ekonomiczne
Handlowy wymiar suwerenności strategicznej Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czekanie na zmianę pogody