Reklama

Jak banki próbują wcisnąć klientom kolejne produkty – pisze Monika Krześniak - Sajewicz

W sobotę późnym popołudniem odebrałam telefon z banku, w którym mam konto.

Publikacja: 09.02.2015 13:35

Monika Sajewicz

Monika Sajewicz

Foto: Archiwum

I muszę przyznać, że zanim miła pani się przedstawiła i wygłosiła standardową formułkę o tym, że rozmowa jest rejestrowana itd..., zaczęłam się zastanawiać czy padłam ofiarą phishingu, skimmingu czy też bardziej wyszukanych metod cyberprzestępców skoro bank kontaktuje się ze mną w sobotni wieczór.

Ale „uff" pani w słuchawce zapytała tylko czy aby nie potrzebuje jakiegoś produktu kredytowego, bo akurat bank ma bardzo korzystną ofertę.

Szczerze mówiąc nawet jakbym potrzebowała, to sobotni wieczór jest dla najmniej odpowiednią porą tygodnia, żeby prowadzić na ten temat rozmowę. Tym bardziej, że to już kolejny w ostatnich tygodniach telefon od sprzedawcy bankowego, który potrafi jednym tchem wymienić wszystkie zalety pożyczki gotówkowej, ale nie jest w stanie odpowiedzieć na żadne pytanie dotyczące innego produktu, z którego korzystam, bo nie ma nawet wglądu w moje konto.

Rozumiem, że banki muszą aktywnie poszukiwać klientów, a tych których już mają, próbować namawiać na mniej lub bardzie potrzebne produkty, ponieważ na tym zarabiają - ale naprawdę można to robić w profesjonalny sposób, a przynajmniej mniej irytujący.

Spodziewałabym się też, że coraz bardziej zaawansowane systemy informatyczne, na które banki wydają grube miliony, będą służyć także analizie zachowań klienta. Na pewno będzie to efektywniejsze sprzedażowo niż obdzwanianie na oślep kolejnych setek osób, którym proponuje się ten sam produkt, bez względu na to z czego akurat korzystają, a z czego nie.

Reklama
Reklama

Nie mówiąc już o dużych ilościach spamu jaki zasypuje skrzynki mailowe z „super ofertami" kredytów i kont. W związku z tym, że są to prawdziwe „okazje" to, żeby ich przyszły, a na razie potencjalny nabywca nie przeoczył, ich zalety są wyeksponowane już w tytule wiadomości: „Pilne". Kredyt dla firm bez zaświadczeń" , „Totalny hit" lub „Mamy dla ciebie kredyt. Sprawdź jaki" i temu podobne. Nie wiem jak takie hasła działają na innych, ale u mnie tylko budzą czujność, a nawet podejrzliwość.

I muszę przyznać, że zanim miła pani się przedstawiła i wygłosiła standardową formułkę o tym, że rozmowa jest rejestrowana itd..., zaczęłam się zastanawiać czy padłam ofiarą phishingu, skimmingu czy też bardziej wyszukanych metod cyberprzestępców skoro bank kontaktuje się ze mną w sobotni wieczór.

Ale „uff" pani w słuchawce zapytała tylko czy aby nie potrzebuje jakiegoś produktu kredytowego, bo akurat bank ma bardzo korzystną ofertę.

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nocna prohibicja pełna hipokryzji
Opinie Ekonomiczne
Witold M.Orłowski: Zły nastrój Moody’s
Opinie Ekonomiczne
Piotr Mazurkiewicz: Zakupy po polsku. Globalne trendy mogą się u nas nie sprawdzić
Opinie Ekonomiczne
Skwirowski: Perspektywa ratingu w dół. Nie jestem optymistą
Opinie Ekonomiczne
Prof. Sławiński: Nowe szaty stablecoinów
Reklama
Reklama