Dla przypomnienia (dla tych, którzy nie czytali w szkole lektur albo dawno już je zapomnieli): Antygona łamie wydany jeszcze przed prologiem dramatu rozkaz swojego wuja, króla Kreona, który zakazał godnego pochówku jej poległego brata-buntownika. Robi to, bo uważa, że nie może zrobić inaczej. Mądry i szlachetny skądinąd król skazuje ją za to na śmierć, bo uważa, że nie może zrobić inaczej. Antygona oraz kilku innych członków rodziny Kreona popełnia samobójstwo, bo uważają, że nie mogą zrobić inaczej. A Kreon wprawdzie samobójstwa nie popełnia, ale wini o wszystko siebie, bo uważa, że nie może zrobić inaczej.

Mamy więc obecnie kolejny akt greckiej tragedii, biegnącej ściśle według scenariusza Sofoklesa. Jeszcze zanim dramat się zaczął, czyli przed prologiem, zamożne kraje strefy euro (personifikowane przez Kreona) najpierw zgodziły się przyjąć Grecję do strefy euro, potem spokojnie patrzyły na to, jak kraj ten coraz mocniej się zadłuża, korzystając z taniego kredytu, a potem – dla świętego spokoju – zdecydowały się na siłę pomagać mu utrzymać się w strefie euro, wykładając na stół kolejne dziesiątki i setki miliardów euro.

Teraz dopiero są tego konsekwencje – po siedmiu latach recesji, która zmniejszyła grecki PKB o jedną czwartą, zmęczony oszczędnościami naród grecki powiedział „nie". Wybrał więc antyoszczędnościową partię Syriza (personifikowaną przez Antygonę), która odmawia realizacji uzgodnionego kiedyś programu uzdrowienia greckich finansów. Podobnie jak Antygona nie ma zresztą pomysłu na to, jak można by wyjść z tej paskudnej sytuacji – po prostu mówi „nie", bo uważa, że nie może zrobić inaczej. Z kolei zamożne kraje strefy euro oczywiście wiedzą, że bankructwo Grecji oznacza kłopot dla wszystkich – ale wiedzą też, że odejście od programu oszczędnościowego ostatecznie rujnuje logiczne uzasadnienie dalszej pomocy kredytowej. Więc tak jak Kreon zapewne powiedzą „nie", bo będą uważali, że nie mogą zrobić inaczej. Dramat będzie się ciągnął pośród prób poszukiwania jakiegoś akceptowalnego dla Kreona i Antygony kompromisu. Ale koniec końców Antygona nie będzie zapewne miała innego wyjścia, jak tylko popełnić finansowe samobójstwo, bo będzie uważała, że nie może zrobić inaczej.

Cechą wspólną greckiej tragedii sprzed 2,5 tysiąca lat i obecnej jest to, że wszyscy mają swoje racje i wszyscy działają tak, jak działają, bo uważają, że nie mogą zrobić inaczej. I mają o tyle rację, że błąd został popełniony, jeszcze zanim dramat się rozpoczął. Bo popełniony został wiele lat temu, gdy Grecji pozwolono wejść do strefy euro i nadmiernie się zadłużyć. Dziś tego błędu nie da się już odwrócić. Więc los Antygony jest zapewne przesądzony.

Witold M. Orłowski profesor Politechniki Warszawskiej i główny doradca ekonomiczny PwC Polska