Większość z nich twierdziła, że ożywienie jest krótkotrwałe i polska gospodarka na dłuższy czas uwięźnie w fazie pełzającego, góra 2-procentowego, wzrostu.
Miało tak być zarówno ze względu na negatywny wpływ otoczenia (kryzys na Zachodzie i Wschodzie), jak i wyczerpanie się dotychczasowych czynników wzrostu. Jeżeli dołożymy do tego negatywne opinie opozycyjnych polityków czy działaczy związkowych oraz znaną prawidłowość, że w mediach na jedną dobrą wiadomość publikuje się dziesięć złych i jedną wieszcząca kompletne załamanie, wizja przyszłości nie była różowa. Optymizm, jak mawiają intelektualiści, był passe. Ktoś tak jak ja z uporem twierdzący, że idzie ku lepszemu, zasługiwał najwyżej na dobroduszne lekceważenie.