Reklama
Rozwiń

Gospodarka oceniana na czwórkę

Przed rokiem, gdy dynamika PKB po dwóch latach zadyszki powróciła do poziomu 3-procentowego, w prognozach analityków ciągle dominował pesymizm.

Publikacja: 29.04.2015 21:00

Gospodarka oceniana na czwórkę

Foto: Fotorzepa, Karol Zienkiewicz

Większość z nich twierdziła, że ożywienie jest krótkotrwałe i polska gospodarka na dłuższy czas uwięźnie w fazie pełzającego, góra 2-procentowego, wzrostu.

Miało tak być zarówno ze względu na negatywny wpływ otoczenia (kryzys na Zachodzie i Wschodzie), jak i wyczerpanie się dotychczasowych czynników wzrostu. Jeżeli dołożymy do tego negatywne opinie opozycyjnych polityków czy działaczy związkowych oraz znaną prawidłowość, że w mediach na jedną dobrą wiadomość publikuje się dziesięć złych i jedną wieszcząca kompletne załamanie, wizja przyszłości nie była różowa. Optymizm, jak mawiają intelektualiści, był passe. Ktoś tak jak ja z uporem twierdzący, że idzie ku lepszemu, zasługiwał najwyżej na dobroduszne lekceważenie.

Wciąż miałem wrażenie, że po raz drugi jestem świadkiem tej samej gry. Po raz pierwszy toczyła się w latach 2001–2002, kiedy przeżywaliśmy gwałtowne osłabienie koniunktury. Wtedy tylko ówczesny wicepremier Marek Belka twierdził, że jest to normalny dołek cyklu i w kolejnych latach gospodarka przyśpieszy w rytmie 1 proc. – 3 proc. – 5 proc. Okazało się, że premier zdał egzamin z prognozowania na piątkę, bo dokładnie tak się stało.

Minęło dziesięć lat i cykl miał prawo się powtórzyć z zegarmistrzowską dokładnością. Aparat wytwórczy „zmęczył się", wskaźnik wolnych mocy produkcyjnych zmalał, koszty wzrosły, a jednocześnie zmniejszyła się luka popytowa. Przy nałożeniu czynników zewnętrznych dało to znany skutek.

Gospodarka ma jednak to do siebie, że jeżeli jej się zbytnio nie przeszkadza, sama wychodzi z dołków. Dodatkowe bodźce mogą jedynie ten proces przyspieszyć. Tym razem zbyt silnie nie zadziałały, bo koniunktura gospodarcza na Zachodzie poprawiła się tylko nieznacznie. Nie przeszkodziło to jednak w zwiększaniu polskiego eksportu i coraz szybszym wzroście popytu krajowego.

Dynamika PKB powoli rośnie, sięgając 3,4 proc. Także wskaźniki cząstkowe stają się coraz bardziej optymistyczne. Bezrobocie spadło rok do roku o 1,8 pkt proc. Jest bardzo prawdopodobne, że po ruszeniu prac sezonowych stanie się jednocyfrowe. Płace wzrosły o 4,9 proc. Po okresie kurczenia się zapasów rosną również inwestycje, a spływ podatków wyprzedza harmonogram. Dzisiaj demode staje się przewidywanie regresu. Ekonomiści z 19 instytucji finansowych prognozują, że pod koniec tego roku wzrost gospodarczy w Polsce dobije do 4 proc. Minister finansów, choć jest nieco bardziej ostrożny (dobrze mieć zapas na czarną godzinę), także podwyższa swoje przewidywania. Mamy zatem narodową zgodę, że ten rok gospodarka skończy na czwórkę. Dodam od siebie: jeżeli nic strasznego na świecie się nie wydarzy, nie będzie to jej ostatnie słowo. Z subiektywną oceną sytuacji przez obywateli też nie jest najgorzej. Narzekania narzekaniami, ale w badaniach CBOS „Jak nam się żyje" 23 proc. ankietowanych odpowiedziało, że dobrze i bardzo dobrze, a 54 proc. uznało, że średnio. Są to najwyższe wskaźniki w historii.

Opinie Ekonomiczne
Ptak-Iglewska: USA zostawiają w biedzie swoich obywateli. To co mają dla UE?
Opinie Ekonomiczne
Bartłomiej Sawicki: Rachunki za prąd „all inclusive” albo elastyczne taryfy
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Pałac Prezydencki domem biesiadnym? Pomysł na biznes pod słynnym żyrandolem
Opinie Ekonomiczne
Prof. Tryjanowski: Energetyka została zamknięta w plemiennych bańkach
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Upały dołują światowe PKB