Problemy kredytów we frankach jest rozdmuchany

Temat kredytobiorców, którzy zaciągnęli zobowiązania hipoteczne we frankach, został rozdmuchany do rozmiarów nieproporcjonalnych do rzeczywistej skali problemu – pisze ekspert.

Publikacja: 12.05.2015 21:00

Problemy kredytów we frankach jest rozdmuchany

Foto: materiały prasowe

Niezależnie od tego, jakie kroki w celu rozwiązania problemu polskich kredytobiorców, którzy zaciągnęli zobowiązania hipoteczne we franku szwajcarskim, ostatecznie zostaną podjęte przez państwo, jedno jest pewne: skutki tych działań będą miały szeroki wpływ nie tylko na banki i kredytobiorców, ale także na całą gospodarkę.

Konsekwencje przyzwolenia na udzielanie walutowych kredytów hipotecznych można porównać do tych powiązanych z grzechem pierworodnym. Najpierw była radość z konsumpcji jego owoców (takich jak korzyści z relatywnie niskich rat kredytów mieszkaniowych), później żal (wyrażony w przewlekłych negocjacjach nad metodami rozwiązania problemu), a teraz pokuta i oczekiwanie na przebaczenie (podział kosztów między sektorem bankowym, kredytobiorcami i polskim państwem).

Trójstronna odpowiedzialność

Rozmiary problemu wyrażone w liczbach dają do myślenia.

Kredytów walutowych we frankach szwajcarskich jest ok. 550 tys. Zasadniczo jednak tylko 5 proc. Polaków jest bezpośrednio dotkniętych przez dodatkowe obciążenia wynikające z osłabienia złotego względem franka. 5 proc.! Jeśli chodzi o wartości, zadłużenie hipoteczne w frankach szwajcarskich jako proc. PKB jest szacowane na ok. 8–9 proc. wobec 10 proc. w przypadku kredytów w złotych.

Przeoczenie regulacyjne polegające na pozwoleniu bankom na udzielanie kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich osobom, których głównym i najczęściej jedynym źródłem dochodu był złoty, jest niewybaczalne. Do pewnego stopnia banki same także przyczyniły się do powstania problemu – powinny zdawać sobie sprawę z tego, że skutki powstania niedopasowania walutowego po stronie klienta, pomimo formalnego spoczywania ryzyka na kredytobiorcach, mogą ostatecznie ponieść banki.

Klienci, którzy świadomie zapożyczali się we frankach szwajcarskich (czyli dokonywali spekulacji na walutach), nie powinni ostatecznie mieć możliwości przeniesienia kosztów ryzyka na sektor bankowy oraz skonsumowania korzyści, jakie odnieśli. Podejmowane przez regulatora działania mające na celu de facto zmianę umów, tak aby przynieść ulgę spekulantom, są nieuczciwe w stosunku do tych, którzy postępowali odpowiedzialnie i decydując się na wyższe oprocentowanie, płacili pełny koszt kredytu.

Prawdziwym problemem jest niskie zabezpieczenie

Można bezpiecznie stwierdzić, że głównym problemem nie jest dziś bezpośrednia strata kredytobiorców związana ze zmianą kursu walutowego. Klienci dostatecznie skorzystali na niższych stopach procentowych, aby zrekompensować straty na wymianie walutowej.

Podstawowym problemem kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich dla banków i kredytobiorców jest dziś wielkość zadłużenia w stosunku do wartości nieruchomości i niskie zabezpieczenie kredytu, a nie kwestia zdolności do jego bieżącej obsługi.

Kredytobiorcy, zaciągając zobowiązanie finansowe we frankach szwajcarskich i kupując nieruchomości, nadmiernie powiększyli swoje aktywa, wybierając produkt, który umożliwiał im wzięcie maksymalnego kredytu przy danym poziomie miesięcznej raty. Zwyżki wartości nieruchomości nie nadążyły za dewaluacją złotego względem franka, w wyniku czego wartość pożyczki w stosunku do wartości zabezpieczenia hipotecznego uległa znacznemu pogorszeniu.

W znacznej części kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich LTV (stosunek wartości kredytu do zabezpieczenia, czyli w tym przypadku kredytowanej nieruchomości) już w momencie zaciągania kredytu był wysoki, a ze względu na wzrost wartości zobowiązania kapitał zgromadzony w nieruchomości uległ pogorszeniu i stał się ujemny.

Część kredytobiorców „wyrosła" już ze swoich nieruchomości i chciałaby się przenieść do większego mieszkania. Ze względu jednak na brak kapitału nie mogą dokonać takiego dostosowania.

Niedoskonałości w praktykach zabezpieczania kredytów powodują problemy dla polskich banków, szczególnie dla tych, które, żądając zbyt słabych zabezpieczeń lub używając błędnych założeń w modelach finansowych, narażały swoje bilanse.

W wielu przypadkach wielkość wskaźnika LTV dla kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich jest głęboko niewystarczająca i wynosi 120–150 proc. Prawdopodobnie często są to jednocześnie kredyty zagrożone, które nie są spacane regularnie.

Nie oznacza to bynajmniej, że cały portfel kredytowy we frankach szwajcarskich powinien zostać zresetowany do zera, a koszty tego posunięcia poniesione przez wszystkich interesariuszy. Koszty spowodowane przez niektórych nadmiernie zadłużających się kredytobiorców nie powinny prowadzić do obciążeń tych, którzy byli ostrożni.

Skutki dla całej gospodarki

Warto zauważyć, że na boomie kredytowym korzystali także deweloperzy i inne firmy działające na rynku budowlanym. Teraz jednak ponoszą surowe konsekwencje jego zakończenia.

Wystarczy sobie wyobrazić, że jedna trzecia kredytobiorców hipotecznych, którzy napędzali zwyżki w segmencie mieszkaniowym w ostatnim okresie jego dynamicznego wzrostu, jest obecnie poza rynkiem. Nakłada to potężną presję na część „podażową" tego rynku.

Konsekwencje przenoszą się również na resztę „normalnej gospodarki", jako że sektor budowlany nie może być od niej zupełnie odizolowany.

Innym problemem, który dotyczy całej gospodarki, jest kwestia obniżenia dynamiki wzrostu wydatków konsumpcyjnych ze względu na fakt, że wzrost płac części gospodarstw domowych jest przeznaczany na finansowanie krótkiej pozycji we franku szwajcarskim. Dlatego pomimo dodatniej dynamiki wzrostu PKB i wzrostu płac występuje negatywny wpływ na spożycie, co ma też swoje przełożenie na poziom inflacji (od strony popytowej).

Konsekwencjami błędu polityki regulacyjnej są więc nie tylko bezpośrednie koszty wynikające ze strat na otwartych pozycjach walutowych kredytobiorców. Mechanizm jest znacznie bardziej rozbudowany i ma szeroki wpływ na różnorodne segmenty gospodarki.

Rozwiązanie problemu frankowiczów nie powinno narażać systemu bankowego

Jak zatem rozwiązać problem kredytów we frankach szwajcarskich z minimalnym uszczerbkiem dla gospodarki?

Niezależnie od argumentacji, jakiej używa się podczas dyskusji o kredytach walutowych we frankach szwajcarskich, nie ma wątpliwości, że koszty pomyłki wynikają z działań trzech stron: agresywnej polityki niektórych banków, braku wyprzedzających działań organów polskiego państwa oraz ryzykownych zachowań kredytobiorców, którzy korzystali na kredytach walutowych. Obecnie trzeba się zatroszczyć, aby rozwiązania uwzględniały wpływ na kapitały banków, przeciwdziałały pokusie nadużycia oraz dawały faktyczną możliwość skorzystania z rozwiązania przez kredytobiorców we frankach szwajcarskich.

Problemem z punktu widzenia systemu bankowego nie jest absolutna wielkość nawet wysokich kosztów, ale wpływ przyjętych rozwiązań na kapitały sektora. Ewentualne przepływy pieniężne związane z rozwiązaniem kwestii kredytów we frankach szwajcarskich, które choć w ujęciu absolutnym byłyby znaczące, to w stosunku do kapitałów w sektorze bankowym byłyby relatywnie niewielkie.

Międzynarodowe Standardy Rachunkowości oraz pozostałe regulacje dotyczące rozliczania strat sprawiają jednak, że koszty rozwiązania problemu uderzyłyby w kapitały sektora bankowego, co mogłoby spowodować zachwianie stabilności systemu finansowego. Takiej sytuacji trzeba uniknąć, ponieważ jej skutki mogłyby mieć bardzo poważne konsekwencje dla całej gospodarki.

Ważną kwestią jest też sposób odwracania pozycji walutowych. Masowa konwersja kredytów we frankach szwajcarskich na kredyty złotowe spowodowałaby presję na osłabienie krajowej waluty na międzynarodowym rynku walutowym. Dlatego działania rządu powinny być szerokie i oprócz wsparcia finansowego powinny obejmować także pomoc w odwróceniu pozycji na rynku walutowym.

Przewalutowanie – tak, ale ograniczone i warunkowe

Jednym z czynników, które są korzystne z punktu widzenia potencjalnej konwersji kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich na kredyty złotowe, jest sytuacja po ostatnich obniżkach stóp procentowych w Polsce. Dzięki nim różnica w oprocentowaniu tych kredytów jest dziś o połowę mniejsza niż w minionych latach – spadła z 4 do 2 pkt proc., co sprawia, że relatywna atrakcyjność kredytów we frankach szwajcarskich jest dziś niższa.

W celu ograniczenia negatywnych konsekwencji pokusy nadużycia kredytobiorcy musieliby jednak zostać zobowiązani do zwrotu korzyści, jakie osiągnęli dzięki niższym odsetkom od kredytu w przeszłości. Byłby to jasny sygnał dla złotowych kredytobiorców hipotecznych, że podejmowanie nieodpowiedzialnych decyzji (tzw. hazard moralny) nie popłaca.

Jednocześnie rozwiązanie musi tworzyć dostateczne zachęty dla kredytobiorców frankowych, aby zdecydowali się na konwersję kredytów, co rozwiązałoby problem raz na zawsze. Pozwoliłoby to im w przewidywalnej przyszłości odbudować kapitał własny, co miałoby znaczący (choć odroczony) wpływ na ponowne rozruszanie rynku mieszkaniowego w Polsce.

Zarówno regulator, jak i sektor bankowy przedstawili wiele propozycji rozwiązania tej trudnej sytuacji. Termin na wypracowanie ostatecznego kompromisu został wyznaczony na połowę maja.

Myślę, że żadna ze stron (środowisko bankowe, regulator, rząd, kredytobiorcy) nie może sobie pozwolić na brak realnego rozwiązania. Sektor bankowy jest świadomy, że powinien wcześniej przewidzieć potencjalne skutki kredytowania w walutach obcych, działania rządu zostaną ocenione w zbliżających się wyborach, a kredytobiorcy oczekują na jakąkolwiek pomoc, która pozwoli im wyrwać się z pułapki, w której znaleźli się z powodu świadomie podjętej decyzji o zaciągnięciu kredytu we frankach szwajcarskich.

Autor jest partnerem Armajaro Asset Management LLP w Londynie

Niezależnie od tego, jakie kroki w celu rozwiązania problemu polskich kredytobiorców, którzy zaciągnęli zobowiązania hipoteczne we franku szwajcarskim, ostatecznie zostaną podjęte przez państwo, jedno jest pewne: skutki tych działań będą miały szeroki wpływ nie tylko na banki i kredytobiorców, ale także na całą gospodarkę.

Konsekwencje przyzwolenia na udzielanie walutowych kredytów hipotecznych można porównać do tych powiązanych z grzechem pierworodnym. Najpierw była radość z konsumpcji jego owoców (takich jak korzyści z relatywnie niskich rat kredytów mieszkaniowych), później żal (wyrażony w przewlekłych negocjacjach nad metodami rozwiązania problemu), a teraz pokuta i oczekiwanie na przebaczenie (podział kosztów między sektorem bankowym, kredytobiorcami i polskim państwem).

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację