Wraz z wyższymi zarobkami rośnie zainteresowanie konsumentów luksusem, którego symbolem od wieków są kosztowności. W dodatku jubilerski luksus (podobnie jak ekskluzywne kosmetyki) jest w zasięgu portfela nawet niezbyt zamożnych klientów. O ile przeciętne nowe auto oznacza wydatek kilkudziesięciu tysięcy złotych, o tyle skromne, ale brylantowe kolczyki czy wisiorek można już kupić za niespełna tysiąc.
Co prawda w sklepach jubilerskich nie widać tak ostrej walki cenowej jak w supermarketach spożywczych czy ogrodniczych, gdzie handlowcy walczą o każdy punkt procentowy marży, ale i tam dotarły rabaty i promocje (ostatnio np. 20 proc. z okazji Dnia Matki). Jubilerzy muszą się też w coraz większym stopniu liczyć z nowymi trendami – rynek biżuterii, który kiedyś rządził się swoimi prawami, teraz w coraz większym stopniu staje się częścią rynku mody. Firmy zabiegają o znanych projektantów, promują swoje sezonowe kolekcje, a te z poprzednich sezonów przeceniają i wystawiają do outletów.
Nie mają za to tak dużej presji na nowinki, która z kolei decyduje o wynikach sprzedaży elektroniki. Coraz szybsza wymiana sprzętu i zawrotne tempo wprowadzania nowych modeli sprawia, że w handlowej czołówce są dziś sklepy z RTV/AGD i komputerami. Te ostatnie mogą liczyć na zwiększone obroty dzięki rozwojowi gier komputerowych, które mają coraz wyższe wymagania sprzętowe. W wielu polskich domach toczy się teraz pewnie dyskusja, czy zainwestować w nowy komputer albo choćby w nową kartę graficzną – by pasjonat gier mógł w pełni docenić zalety nowej wersji „Wiedźmina". W rezultacie kolejne miesiące mogą przynieść wzrost w handlu elektroniką, który odbierze część biznesu jubilerom.