Media często donoszą o targach o państwowe posady dla PSL-owców, członków ich rodzin i ludzi przez nich rekomendowanych, a rzadko o inicjatywach ustawodawczych. A jak już jakiś projekt partia forsuje, to można odnieść wrażenie, że robi to tak jakoś po cichu, ukradkiem i skrycie.

Ale na szczęście od czasu do czasu są wybory i wtedy PSL  – bądźmy sprawiedliwi: podobnie jak inne partie – się ożywia i tryska pomysłami. W dodatku, chociaż mieni się partią chłopską, te pomysły mają na celu poprawę warunków życia całego narodu, bez oglądania się na podziały klasowe. No, może rolników trochę bardziej niż innych, ale oni w końcu żywią i bronią, więc im się więcej należy.

Taki właśnie jest ostatni emerytalny pomysł PSL. Partia „zaopiekowała się" wycofanym przez prezydenta Bronisława Komorowskiego projektem ustawy umożliwiającej przejście na emeryturę przed ukończeniem 67. roku życia. Zaopiekowała i twórczo rozwinęła. Projekt prezydenta zakładał, że pracownik może zakończyć karierę zawodową po 40 latach płacenia składek, ale w tym czasie musiałby ich zgromadzić tyle, aby wystarczyło przynajmniej na minimalną emeryturę. PSL już takiego wymogu nie stawia – jeśli składek nie wystarczy, to wcześniejszemu emerytowi do minimalnego świadczenia dopłaci państwo.

No i na koniec ukłon w stronę rolników: otóż im staż pracy można by liczyć już od 16. roku życia. Czyli mogliby przejść na fundowaną przez państwo emeryturę w wieku 56 lat, o ponad dekadę wcześniej niż inni pracownicy!

Oczywiście nie ma szans, aby w tym czasie wpłacili składki pozwalające na sfinansowanie tego świadczenia. Już dziś rolnicze emerytury są w 90 proc. finansowane z budżetu, a tylko w 10 proc. z płaconych składek. A do budżetu rolnicy akurat dokładają niewiele, bo w większości nie są objęci podatkiem dochodowym, korzystają za to z licznych ulg i zwolnień. Czyli PSL jak zwykle okazuje się hojne, szczególnie dla rolników, ale z pieniędzy płaconych przez kogo innego.