Miliardy na wyciągnięcie ręki

Blisko 7 mld złotych. Tyle właśnie polski budżet ma niemalże na wyciągnięcie ręki. Tych 7 mld pozwoliłoby zmniejszyć deficyt o 15 proc.

Publikacja: 14.09.2015 21:00

Marcin Piasecki

Marcin Piasecki

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Byłoby też szansą na inwestycje o naprawdę dużej skali – budowa centralnego odcinka II linii warszawskiego metra kosztowała 5,9 mln zł, a 8 mld wynosi w latach 2014–2020 budżet programu „Polska wschodnia", wspierający rozwój pięciu województw.

Jak zatem państwowa kasa może zdobyć 7 mld? Otóż w bardzo prosty sposób. Poprzez zakończenie aukcji częstotliwości pozwalających na świadczenie usług szybkiego mobilnego internetu LTE w Polsce. To przedsięwzięcie staje się jednym z najbardziej absurdalnych postępowań w nowoczesnej historii naszego kraju. Po raz pierwszy aukcja na pasma LTE została rozpisana pod koniec 2013 r. Dwa dni przed startem prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej podjął decyzję o jej odwołaniu. Obecne podejście do rozdzielenia częstotliwości trwa już osiem miesięcy. W czasie 104 dni aukcyjnych odbyło się 400 rund. Ceny wzrosły o ponad 400 proc. i nadal idą w górę. W tym momencie łączna wartość, jaką operatorzy chcą zapłacić za pasma, wynosi właśnie wspomnianych 7 mld zł. Państwo wielokrotnie miało chrapkę na te pieniądze. Ustawa budżetowa już trzykrotnie przewidywała wpływy z aukcji (w latach 2013–2015). W tym roku uwzględniono z tego tytułu 1,8 mld zł.

Aukcja trwa i jej końca nie widać. Cena może być podbijana w nieskończoność i dojść do nierealnych poziomów. Co więcej, paradoks polega na tym, że uczestniczenie w aukcji nie jest wiążące. Można ją wygrać, ale za z trudem zdobytą częstotliwość po prostu nie zapłacić. To rozłożyłoby na łopatki cały proces, sprawa przedłużyłaby się na kolejne lata. A przy okazji – co nie jest bez znaczenia w tej historii – utrwaliłby się status quo: niektórzy operatorzy mają już częstotliwości LTE, a innym ich brakuje.

Pojawiają się różne propozycje, co zrobić z tą aukcją. Na rynku mówi się o tym, żeby z niej zrezygnować i zacząć wszystko od nowa. Rezygnacja z wpływów z aukcji byłaby jednak działaniem na szkodę interesu publicznego.

1 września Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji opublikowało projekt rozporządzenia, który daje szanse na zakończenie aukcji. Błyskawicznie stało się o nim głośno, wywołało duże poruszenie wśród operatorów, organizacji branżowych i ekspertów. U części telekomunikacyjnych graczy zaczęło się szukanie kruczków prawnych, które miały przekreślić pomysł MAiC. I znów nie sposób oprzeć się wrażeniu, że cel tej zabawy to odwleczenie w czasie momentu, w którym organizator aukcji wreszcie powie „sprawdzam" i trzeba będzie wyłożyć pieniądze na stół. Takie przepychanki prawne nie są zresztą na polskim rynku telekomunikacyjnym niczym nowym – przyczyniły się chociażby do unieważnienia wyniku przetargu na pasmo 1800 MHz.

Budżet nie ma zatem miliardów ekstra wpływów, a konsumenci – bardziej rozbudowanej konkurencji usług LTE. Tak jak w prawie wszystkich krajach Unii. Tam bowiem pasma zostały już rozdzielone. I to bez takiej skali absurdu jak u nas.

Marcin Piasecki, publicysta „Rzeczpospolitej"

Byłoby też szansą na inwestycje o naprawdę dużej skali – budowa centralnego odcinka II linii warszawskiego metra kosztowała 5,9 mln zł, a 8 mld wynosi w latach 2014–2020 budżet programu „Polska wschodnia", wspierający rozwój pięciu województw.

Jak zatem państwowa kasa może zdobyć 7 mld? Otóż w bardzo prosty sposób. Poprzez zakończenie aukcji częstotliwości pozwalających na świadczenie usług szybkiego mobilnego internetu LTE w Polsce. To przedsięwzięcie staje się jednym z najbardziej absurdalnych postępowań w nowoczesnej historii naszego kraju. Po raz pierwszy aukcja na pasma LTE została rozpisana pod koniec 2013 r. Dwa dni przed startem prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej podjął decyzję o jej odwołaniu. Obecne podejście do rozdzielenia częstotliwości trwa już osiem miesięcy. W czasie 104 dni aukcyjnych odbyło się 400 rund. Ceny wzrosły o ponad 400 proc. i nadal idą w górę. W tym momencie łączna wartość, jaką operatorzy chcą zapłacić za pasma, wynosi właśnie wspomnianych 7 mld zł. Państwo wielokrotnie miało chrapkę na te pieniądze. Ustawa budżetowa już trzykrotnie przewidywała wpływy z aukcji (w latach 2013–2015). W tym roku uwzględniono z tego tytułu 1,8 mld zł.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację