Wierzymy nadal w polski rynek

Ostatnia rekomendacja KNF, dotycząca likwidacji szkód, spowodowała wzrost średniej szkody o 30 proc. W tym czasie średnia cena OC spadła o 5 proc. Dla rynku to dramat – mówi Mateuszowi Pawlakowi prezes Uniqa Polska Andrzej Jarczyk.

Publikacja: 30.09.2015 22:00

Wierzymy nadal w polski rynek

Foto: materiały prasowe

Rz: Czy ostatnie pismo KNF sugerujące ubezpieczycielom podniesienie cen polis komunikacyjnych może zakończyć wyniszczającą wojnę cenową?

Zgadzam się z tezami postawionymi przez KNF w liście do rynku ubezpieczeniowego. KNF ma instrumenty, które mogą wpłynąć na zmianę polityki cenowej części towarzystw ubezpieczeniowych. A czy rzeczywiście spowodują zmiany? Poczekamy, zobaczymy.

Zacięta rywalizacja cenami daje się wam we znaki?

Wojna cenowa nie jest niczym nadzwyczajnym. Bardzo silna konkurencja cenowa, duża presja na wynik techniczny i finansowy to stan naturalny. Takie założenie w naszej strategii powoduje, że dostosowujemy się do sytuacji. Jesteśmy konsekwentni w naszej strategii i nie chcemy uczestniczyć w wojnie cenowej.

Każdy z ubezpieczycieli mówi, że nie chce uczestniczyć w wojnie cenowej, nie chce bardziej obniżać cen, a jednak cały czas składki spadają.

I efekt widać w wyniku finansowym. Można tylko mówić o wojnie cenowej albo mówić i konsekwentnie realizować przyjętą strategię systematycznej poprawy wyniku finansowego. Do tego to się sprowadza.

I wam się to udaje?

Oczywiście. Mamy wynik finansowy lepszy o 36 proc., kiedy rynku jest gorszy o 30 proc. Po 2010 r., w którym mieliśmy dużą stratę, od 2011 r. systematycznie, z roku na roku, poprawiamy wynik.

Te zyski wypracowaliście głównie dzięki cięciu kosztów?

Cięcie kosztów jest rzeczą oczywistą, nie można w ogóle mówić o rozwoju firmy i poprawie wyników, jeżeli koszty są wysokie, zwłaszcza na rynku, w którym marże są minimalne albo wręcz zerowe. Można obniżać koszty na dwa sposoby. Albo ograniczając np. poziom wynagrodzeń, albo szukając oszczędności w procesach. My preferujemy ten drugi sposób, bo w nim tkwią największe oszczędności.

A na dystrybucji i prowizjach jesteście w stanie jeszcze zaoszczędzić?

Nie bardzo. Ubezpieczyciele przebijają się prowizjami, ale my tego nie robimy, bo nie musimy. Nie płacimy dwudziestu paru procent za OC. Grubą przesadą jest płacenie 45 proc. za ubezpieczenia majątkowe. Wolimy mieć bardzo dobry produkt i dać zarówno klientowi, jak i agentowi błyskawiczną obsługę. Nasz agent już prawie niczego nie wypełnia na papierze, wszystko ma w systemie informatycznym. Dodatkowo dajemy gwarancję, że likwidacja szkód u nas jest najlepsza. Proszę spojrzeć na rankingi pokazujące najmniejszą liczbę skarg w relacji do składki – zawsze jesteśmy na pierwszym lub drugim miejscu.

Dokąd zmierza polski rynek?

Rynek jak zawsze odbija się od ściany do ściany. Dzisiaj wynik techniczny branży jest gorszy o 40 procent niż przed rokiem. Przypuszczam, że strata techniczna dla OC komunikacyjnego w tym roku zbliży się do 1 miliarda złotych (800 mln w zeszłym roku). W AC też będzie ujemny wynik techniczny.

Długo jeszcze będziemy widzieli takie spadki?

Jeszcze w 2014 r. mówiliśmy, że to nie będzie rok kończący wojnę. Apogeum i koniec przepowiadaliśmy na 2015 r., kiedy straty będą gigantyczne. I dzisiaj już słychać głosy ubezpieczycieli o podnoszeniu cen. Pierwszy był PZU, ale jeszcze nie widać tego na rynku. Inni dopiero się przymierzają do zwiększania składki. U nas w tym roku już dwukrotnie podnieśliśmy cenę OC komunikacyjnego, bo ponosimy straty, a nie chcemy mieć tak wielkich jak dzisiaj.

Jak ceny ubezpieczeń wyglądają w innych krajach?

Biorąc pod uwagę cenę nominalną, u naszych sąsiadów, Czechów czy Słowaków, ceny są wyższe o 20–50 procent. Niemcy czy Austria to już sumy czterokrotnie wyższe. A świadczenia za szkody rzeczowe są porównywalne. Części zamienne są te same. Natomiast świadczenia z tytułu szkód osobowych są u nas zdecydowanie wyższe. Ta dysproporcja pomiędzy ceną, którą się u nas płaci, a świadczeniami, które są wyższe niż w innych krajach, skutkuje tym, że wynik techniczny jest ujemny. Te linie ubezpieczeń są wyjątkowo nierentowne.

Regulacje prawne chyba nie pomagają w tym biznesie?

Ostatnia rekomendacja KNF, dotycząca likwidacji szkód, spowodowała, że średnia szkoda rzeczowa wzrosła o 30 proc. Z kolei od pierwszego kwartału 2014 r. do 2015 r. średnia cena OC spadła o 5 proc. Dla rynku to dramat.

Czyli zmiany prawne, które wejdą w życie od przyszłego roku, wymuszą konsolidację na rynku?

Można wziąć szklaną kulę i powróżyć (śmiech). Konsolidacja może wynikać z niezadowolenia akcjonariuszy z wyników, jakie przynoszą spółki w Polsce. Przykładem jest Liberty, której koncept directu się nie sprawdził. Część ubezpieczycieli czy dużych koncernów może przestać wierzyć, że ten rynek będzie przynosił zyski w dłuższej perspektywie, i zdecydować o sprzedaży biznesu. Nie sądzę jednak, żeby nastąpiły jakieś istotne korekty, ruchy czy wyprzedaże.

A wy nadal wierzycie w nasz rynek?

Bardzo. Dla grupy Uniqa Polska jest rynkiem absolutnie kluczowym. Pomijając Austrię, gdzie Uniqa jest wiodącym ubezpieczycielem, i Włochy, jesteśmy numerem 1 wśród krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Polska przynosi rosnące i stabilnie zyski, więc wiara akcjonariusza w ten rynek jest bardzo duża. Łatwo jednak wierzyć, jeżeli na danym rynku się zarabia.

CV

Andrzej Jarczyk, absolwent Wydziału Zarządzania Akademii Ekonomicznej w Katowicach. W latach 1996–2007 był związany zawodowo z Grupą PZU, od 2003 roku pełnił funkcję dyrektora Biura Sprzedaży. W latach 2007–2010 był prezesem Grupy Generali w Polsce. W 2010 r. został powołany na stanowisko prezesa firmy Uniqa.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację