Reklama

O co chodzi z pułapką średniego dochodu?

Dotychczasowe motory wzrostu polskiej gospodarki zaczynają się wyczerpywać. Czy grozi nam pułapka średniego dochodu? Choć opinie są podzielone, to koncepcja doskonale nadaje się do stymulowania debaty o reformach potrzebnych gospodarce.

Publikacja: 30.09.2015 21:00

Jakub Zowczak

Jakub Zowczak

Foto: materiały prasowe

Gdy w czasie debaty telewizyjnej prezydent Andrzej Duda mówił o wyrwaniu Polski z pułapki średniego dochodu, uważni obserwatorzy sceny politycznej mogli zauważyć pewien dysonans. Niecały rok wcześniej minister finansów Mateusz Szczurek zapytany o zagrożenie pułapką stwierdził, że Polska od kilku lat przekracza próg wysokiego dochodu ustalony przez Bank Światowy, dlatego z pułapki średniego dochodu wyszliśmy, nawet nie zauważając, że ona istnieje. Choć ekonomiści i politycy coraz chętniej odwołują się do koncepcji pułapki, to debatę na jej temat utrudnia brak jednoznacznej definicji pojęcia.

Niskie płace zamiast innowacyjności

Wspomniane przez ministra Szczurka progi dochodowe Banku Światowego konstruowane są wyłącznie na bazie PNB per capita i nie uwzględniają kluczowych czynników dla uniknięcia pułapki, takich jak konkurencyjność gospodarki, innowacje czy kapitał społeczny. Co więcej, według definicji pułapki przedstawionej przez ekonomistów Banku Światowego, która za kryterium przyjmuje długotrwałe utknięcie kraju poniżej poziomu 45 proc. PKB per capita względem Stanów Zjednoczonych, Polska już teraz znalazła się w pułapce średniego dochodu.

Według badań projektu „Młodzi reformują Polskę" nasz kraj znalazł się w pułapce według dwóch z dziewięciu najczęściej przytaczanych definicji. Czy zatem wyzwania stojące przed Polską nie mają nic wspólnego z koncepcją pułapki?

Na to pytanie należy udzielić odpowiedzi zdecydowanie negatywnej. Cechy zagrożonych pułapką gospodarek, takie jak niska konkurencyjność i słaby wzrost produktywności, dobrze opisują wyzwania, z jakimi musi się zmierzyć Polska. Prezydent Andrzej Duda, mówiąc o pułapce, podkreślił zaś, że nasza gospodarka konkuruje niskimi płacami, a nie innowacyjnością i wydajnością pracy.

Wzrost produktywności przez innowacje

Takie rozumienie pułapki jest uzasadnione z dwóch powodów. Po pierwsze, wspomniane poprzednio definicje skupiają się tylko na stanie obecnym gospodarki, pomijając zagrożenia, które mogą pojawić się w przyszłości. Krótkoterminowe prognozy wzrostu w istocie są dla Polski bardzo pozytywne: według Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego wzrost PKB w ciągu najbliższych pięciu lat będzie oscylował wokół 3,5 proc.

Reklama
Reklama

Długoterminowe projekcje (m.in. OECD) sugerują jednak, że Polska przestanie doganiać Stany Zjednoczone już za 15 lat. W 2030 r. osiągniemy najwyższy poziom bogactwa w porównaniu z USA, 55 proc. PKB per capita, po czym znowu zaczniemy tracić dystans.

Po drugie, definicje skupiające się na PKB nie obejmują innych czynników decydujących o osiągnięciu wysokiego poziomu rozwoju gospodarki. W książce „Polska w pułapce średniego dochodu?" dr Dorota Ciesielska-Maciągowska i dr hab. Mariusz Radło ze Szkoły Głównej Handlowej jako główne determinanty wejścia w pułapkę wskazują m.in. niską innowacyjność i powolny wzrost produktywności. W ich opinii polska gospodarka posiada wiele cech czyniących ją podatną na spowolnienie i wkrótce prawdopodobnie wpadnie w pułapkę.

Wśród ekonomistów istnieje konsensus, że kraje, którym udało się uniknąć pułapki, mają jedną wspólną cechę – dzięki uruchomieniu odpowiedniej strategii gospodarczej zachowały wzrost oparty na produktywności. Można to osiągnąć na trzy główne sposoby: poprzez industrializację, liberalizację rynku lub wzrost produktywności.

Dwa pierwsze źródła, choć łatwiej dostępne, mają charakter skokowy i w końcu się wyczerpują. Z tego powodu kluczowy jest wzrost produktywności oparty na innowacyjności. W ten sposób spowolnienia uniknęły np. Finlandia i Korea Południowa, które aktywnie wspierały rozwój poprzez pakiety reform i zajmują wysokie pozycje w rankingach konkurencyjności, innowacyjności i prowadzenia biznesu.

W rankingu Polska za Kamerunem

Powstaje zatem pytanie, czy w Polsce wzrost również wynika z produktywności? Na początku transformacji właśnie tak było. Produktywność rosła skokowo dzięki importowi zagranicznych technologii i wyższej efektywności przedsiębiorstw prywatnych w porównaniu z państwowymi. Dodatkowo wzrost był napędzany przez przenoszenie się siły roboczej z rolnictwa do miast. Przez ostatnie lata wzrost PKB pochodził głównie z inwestycji: napływu środków z programów UE, globalnie taniego pieniądza i akumulacji czynników produkcji. Przez cały ten okres krajowych innowacji było w Polsce niewiele.

Podobną diagnozę stawia Ryszard Petru, który pisze, że dotychczasowy wzrost gospodarczy zawdzięczamy taniej sile roboczej i importowi technologii z zagranicy, które zaczynają się już wyczerpywać. Sądząc po wynikach rankingów (ostatni raport Światowego Forum Ekonomicznego sklasyfikował Polskę na 72. pozycji w rankingu innowacyjności, m.in. za Kamerunem, Wybrzeżem Kości Słoniowej i Ghaną), można uznać, że Polska nie jest krajem wystarczająco innowacyjnym ani konkurencyjnym, aby dalej rozwijać się w tym samym tempie.

Reklama
Reklama

Potrzebna reforma, ale nie rewolucja

Co zrobić, aby Polska uniknęła pułapki średniego dochodu? Autorzy raportu „Konkurencyjna Polska" pod redakcją prof. Jerzego Hausnera podkreślają, że reformy powinny być skoordynowane w ramach tzw. nowej polityki przemysłowej. Słabością polskiej gospodarki jest niska wartość dodana produkcji i słabo zdywersyfikowany eksport, przez co zamiast produkować zaawansowane technologicznie produkty, jesteśmy tańsi w skręcaniu śrubek.

Ewolucyjny charakter takich reform opisuje Łukasz Pokrywka z Instytutu Kościuszki realizującego grant Grupy Wyszehradzkiej na opracowanie sposobu uniknięcia pułapki. W jego opinii najważniejsza jest gruntowna reforma administracji publicznej, lecz nie rewolucja. Choć z poziomu urzędniczego zmiany mogą wydawać się nieistotne, to z punktu widzenia biznesu są kluczowe, ponieważ zmniejszają obciążenia spoczywające na ludziach kreujących wzrost gospodarczy.

Potrzebna strategia gospodarcza

W przeciwieństwie do krajów południa Europy, które wpadły w pułapkę, Polska musi zmierzyć się z jeszcze jednym wyzwaniem – demografią. Nasz kraj ma obecnie wysoką wartość obciążenia demograficznego, a prognozy dotyczące piramidy populacji nie są korzystne.

Jak podkreśla prof. Leszek Balcerowicz, dla uniknięcia spowolnienia konieczne są zatem wydłużenie wieku emerytalnego i lepsze wykorzystanie istniejących rezerw na rynku pracy. Mowa tu na przykład o lepszym dostosowaniu szkolnictwa do potrzeb gospodarki.

Czy Polska gospodarka wpadła w pułapkę średniego dochodu? Na to pytanie nie można dać jednoznacznej odpowiedzi. Niemniej samo to pojęcie posiada jedną bardzo ważną zaletę – doskonale nadaje się do stymulowania debaty na temat reform polityczno-gospodarczych w Polsce.

Długoterminowe prognozy dla polskiej gospodarki nie są optymistyczne, a wyzwania związane ze starzeniem się społeczeństwa i brakiem konkurencyjności będą tylko narastać. Wobec realnego zagrożenia dryfu rozwojowego Polska potrzebuje nowej strategii gospodarczej. Trzeba zacząć działać.

Reklama
Reklama

Autor jest członkiem projektu „Młodzi reformują Polskę", studentem na Uniwersytecie Edynburskim

Opinie Ekonomiczne
Aktywistki klimatyczne: Przestańmy hamować, zacznijmy inwestować w silny polski przemysł
Opinie Ekonomiczne
Dyrektywa o cyberbezpieczeństwie: idziemy znacznie dalej na tle Europy
Opinie Ekonomiczne
Janusz Jankowiak: Pod wodą, czyli jak podejść do nierównowagi fiskalnej
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Magiczne 60 procent
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Kubisiak: Kręta ścieżka rewolucji AI
Reklama
Reklama