Gdy w czasie debaty telewizyjnej prezydent Andrzej Duda mówił o wyrwaniu Polski z pułapki średniego dochodu, uważni obserwatorzy sceny politycznej mogli zauważyć pewien dysonans. Niecały rok wcześniej minister finansów Mateusz Szczurek zapytany o zagrożenie pułapką stwierdził, że Polska od kilku lat przekracza próg wysokiego dochodu ustalony przez Bank Światowy, dlatego z pułapki średniego dochodu wyszliśmy, nawet nie zauważając, że ona istnieje. Choć ekonomiści i politycy coraz chętniej odwołują się do koncepcji pułapki, to debatę na jej temat utrudnia brak jednoznacznej definicji pojęcia.
Niskie płace zamiast innowacyjności
Wspomniane przez ministra Szczurka progi dochodowe Banku Światowego konstruowane są wyłącznie na bazie PNB per capita i nie uwzględniają kluczowych czynników dla uniknięcia pułapki, takich jak konkurencyjność gospodarki, innowacje czy kapitał społeczny. Co więcej, według definicji pułapki przedstawionej przez ekonomistów Banku Światowego, która za kryterium przyjmuje długotrwałe utknięcie kraju poniżej poziomu 45 proc. PKB per capita względem Stanów Zjednoczonych, Polska już teraz znalazła się w pułapce średniego dochodu.
Według badań projektu „Młodzi reformują Polskę" nasz kraj znalazł się w pułapce według dwóch z dziewięciu najczęściej przytaczanych definicji. Czy zatem wyzwania stojące przed Polską nie mają nic wspólnego z koncepcją pułapki?
Na to pytanie należy udzielić odpowiedzi zdecydowanie negatywnej. Cechy zagrożonych pułapką gospodarek, takie jak niska konkurencyjność i słaby wzrost produktywności, dobrze opisują wyzwania, z jakimi musi się zmierzyć Polska. Prezydent Andrzej Duda, mówiąc o pułapce, podkreślił zaś, że nasza gospodarka konkuruje niskimi płacami, a nie innowacyjnością i wydajnością pracy.
Wzrost produktywności przez innowacje
Takie rozumienie pułapki jest uzasadnione z dwóch powodów. Po pierwsze, wspomniane poprzednio definicje skupiają się tylko na stanie obecnym gospodarki, pomijając zagrożenia, które mogą pojawić się w przyszłości. Krótkoterminowe prognozy wzrostu w istocie są dla Polski bardzo pozytywne: według Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego wzrost PKB w ciągu najbliższych pięciu lat będzie oscylował wokół 3,5 proc.