Procedury przetargowe nie dotyczą MON

Istnieje pilna potrzeba, żeby obecne kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej dokonało szczegółowej analizy przygotowania i przebiegu przetargu na śmigłowiec wielozadaniowy oraz celowości jego wyboru w postaci śmigłowca Caracal – pisze generał dywizji Wojska Polskiego.

Publikacja: 22.02.2016 20:00

Procedury przetargowe nie dotyczą MON

Foto: materiały prasowe

Prowadzony obecnie przetarg na śmigłowiec wielozadaniowy wzbudza wiele kontrowersji. Wątpliwości budzą zarówno kryteria wyboru sprzętu przyjęte przez MON, jak i sama formuła postępowania przetargowego, znacznie odbiegająca od obowiązujących w takich sytuacjach standardów.

Polityczne podteksty

Ministerstwo Obrony Narodowej robiło wszystko, aby zdążyć z podpisaniem umowy na dostawy francuskich śmigłowców Caracal jeszcze przed wyborami parlamentarnymi. Dobitnym tego przykładem były testy caracala, które odbyły się w ekspresowym tempie, w ciągu zaledwie kilku dni roboczych. To podejście było złamaniem podstawowych zasad przy tego typu postępowaniach.

Profesjonalny test powinien się odbywać we wszystkich możliwych warunkach pogodowych, pod nadzorem komisji resortowej, według ściśle rozpisanego scenariusza. W tym przypadku program prób przygotował sam Airbus Helicopters, firma produkująca właśnie caracale.

Równie zaskakujące było zaangażowanie w sprawę przetargu, w okresie prezydenckiej kampanii wyborczej, prezydenta Komorowskiego, który osobiście ogłosił zaproszenie do kolejnego etapu Airbus Helicopters. Wzmocniło to przekaz, że to właśnie caracal najlepiej sprawdzi się w polskiej armii. Pojawiły się również sygnały, że politycy związani z rządem Ewy Kopacz próbowali wpłynąć na media publiczne, nie dopuszczając do publikowania krytycznych ocen wobec MON i wybranego śmigłowca.

Formalne przyczyny odrzucenia ofert

Po prawie trzech latach postępowania przetarg osiągnął fazę, w której oceniono tylko jedną ofertę i zaproszono tylko jedną firmę do testów poligonowych. Zwycięzcą okazał się caracal. MON, po odrzuceniu oferty PZL-Świdnik, poinformował, że przyczyną niezaakceptowania jego propozycji były względy formalne – dotyczyło to m.in. terminu dostarczenia śmigłowców.

Oprócz wątpliwości natury formalnej istnieje szereg przesłanek świadczących o tym, że MON i podległy mu Inspektorat Uzbrojenia wielokrotnie naruszyły prawo w postępowaniu przetargowym. Między innymi w trakcie przetargu wielokrotnie zmieniano jego warunki. Przykład – liczba zamawianych śmigłowców. Początkowo 26, potem 70, w końcu 50.

Także w trakcie przetargu zmieniano warunki, które w konsekwencji promowały ofertę Airbus Helicopters, np. wymuszając na istniejących w Polsce zakładach produkujących śmigłowce oddanie prac serwisowych do WZL w Łodzi. Zmiana w warunkach przetargu, wymuszająca podpisanie umowy o przeniesieniu serwisu do WZL, została dokonana na dwa miesiące przed planowanym terminem złożenia ofert, po tym, gdy Airbus podpisał umowę z WZL!

Dowiadujemy się również, na podstawie informacji upublicznionej na Twitterze przez gen. Bogusława Packa (najbliższy doradca ministra Siemoniaka), który ujawnił kryteria oceny ofert, co nawiasem mówiąc, samo w sobie wygląda na naruszenie prawa, że w wyborze zwycięzcy offset, a więc deklaracje przemysłowej współpracy, w ogóle nie był brany pod uwagę!

Nic z tego nie rozumiem: najpierw pod groźbą odrzucenia ofert wymusza się deklaracje offsetowe po to, aby nie brać ich pod uwagę? Następnie jednak minister Mroczek twierdzi, że przeważyła najlepsza oferta offsetowa Airbusa. Punktacja podawana przez MON: Airbus Helicopters – 73, Sikorsky – 50, PZL-Świdnik – 41. Tymczasem to nie jest żadna punktacja! W rzeczywistości MON podawało ilość zobowiązań offsetowych zgodną z tzw. założeniami offsetowymi, które poszczególni oferenci zobowiązali się spełnić (nie były obligatoryjne, można było ich nie spełnić).

Co ciekawe, Ministerstwo Gospodarki odpowiedzialne za ocenę ofert offsetowych (a nie MON) stwierdziło, że wszystkie oferty offsetowe są zgodne z wymaganiami przetargu, a minister Bąk stwierdził w Sejmie, że wszystkie trzy firmy wywiązały się ze zobowiązań względem WZL w Łodzi. Nie było żadnej listy rankingowej, a oferty offsetowe nie były w ogóle brane pod uwagę w ocenie ofert złożonych w przetargu!

Z publicznych dostępnych informacji wynika, że oferta offsetowa PZL-Świdnik opiewała na prawie 4 mld euro, natomiast wartość offsetu Sikorsky 3,3 mld dol. Wartość offsetu Airbus Helicopters, według ekspertów, była na podobnym poziomie co oferta PZL-Świdnik, ale nigdy nie została potwierdzona. Airbus Helicopters nie potwierdził też chęci do przekazania Polsce kodów źródłowych, co nie daje szans na rozwój produktów w kraju. Wszystkie te informacje zwiększają chaos i poczucie, że MON albo nie wie co robi, albo coś kręci. Jest to niewątpliwie przesłanka przeprowadzenia gruntownej kontroli działań prawnych MON.

Co z polskim przemysłem obronnym

Promowanie krajowego przemysłu obronnego to płacone w Polsce podatki i ZUS. Firmy, które już działają w kraju, zainwestowały do tej pory ponad miliard złotych (AugustaWestland – ponad 600 mln złotych, a Sikorsky – 150 mln dol.). Dodatkowo, zgodnie z informacjami podawanymi przez PZL-Świdnik, w ciągu czterech lat tylko ta firma odprowadziła do budżetu państwa 400 mln złotych podatków i ZUS!

Najważniejszym kryterium, tak jak to ma miejsce w cywilizowanych państwach, którymi powinno kierować się MON, powinno być miejsce powstawania sprzętu, w tym przypadku Polska. Efektem programu zakupu uzbrojenia musi być wzmocnienie siły armii, ale także polskiego przemysłu obronnego. To jest abecadło kompleksowego podejścia do bezpieczeństwa państwa. Armia powinna mieć silne krajowe zaplecze przemysłowe, zarówno dla remontów i utrzymania sprzętu, jak i dla jego rozwoju, aby mieć stały dopływ najnowszych technologii, których każdy kraj zazdrośnie strzeże.

W ofercie, jaką przedłożył PZL-Świdnik, znalazło się zobowiązanie do prowadzenia całkowitej produkcji AW149 w Świdniku, a Mielec produkuje w Polsce black hawki od ponad pięciu lat. Bardzo ważne dla bezpieczeństwa państwa jest posiadanie dostępu do kodów źródłowych, oprogramowania komputerów i zarządzania głównymi systemami poprzez wymuszenie transferu technologii. Nie jest publicznie wiadomo, aby takie zobowiązania podjęła firma Airbus Helicopters.

Konflikt na Ukrainie powinien wymusić zmianę podejścia

W związku z zaistniałą sytuacją za naszą wschodnią granicą poprzednie kierownictwo MON powinno było w pierwszej kolejności rozpisać przetarg na śmigłowce szturmowe. Tę potrzebę potęguje fakt, że to właśnie za rządów PO na skutek niewłaściwych decyzji MON doszło do powstania na wschodniej granicy RP „dziury strategicznej" o szerokości 850 km i głębokości 150 km, którą w jakiejś części można byłoby zabezpieczyć poprzez użycie śmigłowców szturmowych. Tego zadania nie można polecić śmigłowcom wielozadaniowym!

To dlaczego z takim pośpiechem realizowano przetarg na te właśnie śmigłowce? Czy decydowały o tym względy poprawy bezpieczeństwa RP czy zobowiązania polityczne wobec sojuszników? Polskie wojsko powinno dokonać jak najszybciej zakupu śmigłowców szturmowych i wsparcia pola walki.

„Jedna platforma" oderwana od rzeczywistości

Faktyczna rola i miejsce śmigłowców wielozadaniowych w operacjach obronnych ma się nijak do przyjętej w przetargu na śmigłowiec wielozadaniowy koncepcji zastąpienia wszystkich typów śmigłowców jednym typem uniwersalnej maszyny, czyli tzw. jedna platforma. Koncepcja nierealna i z tego powodu niestosowana nigdzie na świecie. Trudno jest jednym, w tym wypadku ciężkim śmigłowcem Caracal, realizować zadania bojowe w operacji obronnej, które są przypisane śmigłowcom 4–6-tonowym i jednocześnie 12–15-tonowym. Uniwersalizacja platformy śmigłowców wielozadaniowych jest nietrafiona.

Z powyższych wątpliwości i niejasności wynika pilna potrzeba, żeby obecne kierownictwo MON, tak jak już zapowiadali w ramach kampanii wyborczej przedstawiciele zwycięskiej partii (PIS), dokonało szczegółowej analizy przygotowania i przebiegu przetargu na śmigłowiec wielozadaniowy oraz celowości jego wyboru w postaci śmigłowca Caracal. W ślad za tą analizą winna być podjęta decyzja, która powinna wychodzić naprzeciw oczekiwaniom polskiego przemysłu obronnego oraz polskiego wojska, tak aby mogło ono skutecznie realizować swoje zadania w obronie państwa.

Prowadzony obecnie przetarg na śmigłowiec wielozadaniowy wzbudza wiele kontrowersji. Wątpliwości budzą zarówno kryteria wyboru sprzętu przyjęte przez MON, jak i sama formuła postępowania przetargowego, znacznie odbiegająca od obowiązujących w takich sytuacjach standardów.

Polityczne podteksty

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?