Co dalej z Narodowym Bankiem Polskim?

Po trochu, ale konsekwentnie, dowiadujemy się, jak będzie się zmieniał NBP.

Publikacja: 24.02.2016 20:00

Witold M. Orłowski, profesor Politechniki Warszawskiej, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce

Witold M. Orłowski, profesor Politechniki Warszawskiej, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Mamy już prawie skompletowaną nową Radę Polityki Pieniężnej. Nowego prezesa jeszcze nie znamy, ale sugestie na temat możliwej nowej pracy dla Marka Belki przypominają, że również tu w ciągu najbliższych miesięcy nastąpi zmiana. Najwyższy czas zastanowić się nad tym, jak może wyglądać funkcjonowanie banku centralnego, jakie ryzyka mogą się tu pojawić, co to oznacza dla polskiego pieniądza i polskiej gospodarki.

O NBP, jak dotąd, jest dość cicho. Gdzie tam zresztą porównywać atrakcyjność informacji o banku centralnym ze sporami o Trybunał Konstytucyjny, nie mówiąc już o teczkach z archiwum generała Kiszczaka. Zwłaszcza że przez ostatnią dekadę przyzwyczailiśmy się do tego, że polityka pieniężna nie budzi specjalnych emocji, a strategia dbałości o stabilność pieniądza nie wiąże się ze specjalnymi kontrowersjami. Dowodem na to mogły być choćby życzliwe uwagi, które dotarły z kręgów rządowych w sprawie poparcia kandydatury Marka Belki na stanowisko szefa EBOR. Pobieżny obserwator mógłby więc uznać, że w dziedzinie polityki pieniężnej nic nas nie powinno zaskoczyć. O, święta naiwności!

Są przynajmniej trzy powody, dla których należy bardzo uważnie przypatrywać się temu, co będzie się działo w NBP. Zwłaszcza dlatego, że stabilność pieniądza nie jest dana raz na zawsze, a potencjalne niebezpieczeństwa, które czyhają na złotego, są niemałe.

Po pierwsze, NBP znajduje się pod uważną obserwacją rynków finansowych. Głównym powodem, który podał Standard & Poor's, tłumacząc obniżenie ratingu Polski, były obawy o możliwe ograniczenie przez większość sejmową samodzielności banku centralnego. Wprawdzie inne agencje ratingowe nie poparły takiej opinii, ale nie ma wątpliwości, że NBP jest czujnie obserwowany, a agencje gotowe do działania w razie kontrowersyjnych zmian.

Po drugie, NBP znajduje się pod uważną obserwacją analityków. Nowa RPP składa się w większości z osób o bardzo małym doświadczeniu w zakresie polityki pieniężnej, powszechne są też podejrzenia o ich nadmierną podatność na nacisk polityczny. To oczywiście wzmaga podejrzliwość.

Po trzecie, NBP może się szybko znaleźć pod silnym naciskiem ze strony rządu. Już z realizacją obecnego budżetu mogą być problemy, a problemy z budżetem przyszłorocznym są pewne na 100 proc. W takiej sytuacji zawsze może kusić, by skłonić NBP do większej pomocy w łataniu dziury finansowej – choćby poprzez sięgnięcie do jego rezerw dewizowych.

Wszystko to może mieć spore konsekwencje, zwłaszcza w niebezpiecznym świecie, w którym dziś żyjemy. Dlatego w interesie nas wszystkich – także rządu – powinno leżeć to, by o NBP mówiono jak najmniej, a z jego polityką nie wiązały się żadne kontrowersje.

Witold M. Orłowski profesor Politechniki Warszawskiej, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce

Opinie Ekonomiczne
Pensje Polaków dogoniły zarobki Brytyjczyków. O czym to świadczy?
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: To nie są wybory prezydenckie
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Wojna orła ze smokiem
Opinie Ekonomiczne
Dr Mateusz Chołodecki: Czy można skutecznie regulować rynki cyfrowe
Opinie Ekonomiczne
Marcin Piasecki: Marzenie stanie się potrzebą