Ostatnie lata przyniosły znaczące zmiany w indywidualnym transporcie osób, sektorze, który do tej pory był odporny na reformy. Przykładem takich zmian może być m.in. Uber, Taxify czy Heetch, dostępne również nad Wisłą. Ich twórcy postanowili połączyć kierowców z pasażerami za pomocą smartfona. Wyróżnikiem ich działania – z punktu widzenia kierowców oferujących swoje usługi za pośrednictwem platform – jest elastyczność.
Znaczna część kierowców świadczących usługi za pośrednictwem aplikacji w USA czy na zachodzie Europy określanych mianem „ridesharing" (dzielenie przejazdów), wybrała tę formę nie z powodów ekonomicznych, ale dlatego, że jako dodatkowe zajęcie umożliwia samodzielne wyznaczanie czasu pracy, co dobrze współgra np. z opieką nad dziećmi czy studiowaniem. To istotne dla dwóch trzecich kierowców korzystających z takich rozwiązań (raport Instytutu Sobieskiego „Wpływ inteligentnego transportu na polską gospodarkę"). Nowe formy działalności zmuszają firmy i polityków do przemyślenia na nowo kwestii regulacyjnych.
Często dyskutując publicznie o nowych rozwiązaniach, skupiamy się na kwestii konkurencji prywatnych przewozów z taksówkami. Tymczasem dane wyraźnie wskazują, że rozwój alternatywnych sposobów transportu nie oznacza wcale eliminacji taksówkarzy. W Warszawie i Krakowie – miastach, gdzie aktywność aplikacji łączących kierowców z pasażerami poszukującymi alternatywnej formy transportu jest największa – co roku rośnie liczba licencji taksówkowych. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zauważył, że Uber nie jest konkurencją niszczącą. Po prostu powstają obok siebie dwa rynki.
Kierowcy taksówek i kierowcy oferujący swoje usługi za pośrednictwem aplikacji należą do innych kategorii. Różni ich dostęp do klienta (w przypadku taksówek – możliwość zabierania pasażerów z ulicy, w przypadku Ubera czy Taxify – kierowcy mogą umożliwić przejazd wyłącznie osobie należącej do zamkniętej społeczności, wymagającej wcześniejszej rejestracji). Znaczące różnice są w przywilejach, którymi cieszą się taksówki: możliwość zabrania klienta z ulicy, dostęp do postojów, pasów ruchu przeznaczonych dla komunikacji miejskiej, możliwość rozliczeń gotówkowych. Taksówkarze mają także możliwość rozliczenia się z fiskusem za pomocą karty podatkowej, dzięki czemu płacą stałą miesięczną kwotę bez względu na dochód (w Warszawie ok. 250 zł) – to przywilej, którego nie mają kierowcy oferujący swoje usługi w nowych modelach biznesowych, którzy rozliczają się jak każdy przedsiębiorca (najczęściej 19 proc. uzyskanego dochodu).
Obecne na rynku aplikacje oferują użytkownikom rozwiązania technologiczne, które powodują, że taka forma poruszania się po mieście jest atrakcyjna, np. ze względu na oferowane płatności – użytkownicy nie muszą mieć przy sobie portfela, bo w momencie rejestracji przypisują do konta kartę. Jednak nie wszyscy są gotowi podać dane i numer karty, żeby założyć konto użytkownika. Część konsumentów woli tradycyjne przewozy z płatnościami gotówkowymi, często wsiada na postoju.