Reklama

Robert Gwiazdowski: Co zrobi chiński niedźwiedź

Czy „Chińczycy trzymają się mocno?" – pytał Czepiec Dziennikarza w „Weselu" Wyspiańskiego. Chyba tak, skoro kanclerz Merkel wyraziła w minionym tygodniu zaniepokojenie chińskimi inwestycjami w Niemczech.

Aktualizacja: 15.03.2017 07:10 Publikacja: 14.03.2017 18:36

Robert Gwiazdowski: Co zrobi chiński niedźwiedź

Foto: Archiwum

My powinniśmy wyrazić zaniepokojenie niemieckimi inwestycjami w Polsce. Czesi zaś i Litwini powinni się niepokoić inwestycjami Orlenu w tamtejsze rafinerie, które my, o dziwo, uważamy za realizację bezpieczeństwa energetycznego Polski. Czyżby Czesi i Litwini nie dbali o swoje bezpieczeństwo energetyczne? Czy może uważają, że dla bezpieczeństwa tego nie ma większego znaczenia, kto jest właścicielem ich rafinerii. W końcu w Niemczech też nie mają „niemieckiej rafinerii". Ba – mają nawet w Schwedt rafinerię rosyjską.

Skąd zatem taki niepokój o Chińczyków? Przecież konfucjanizm jest religią, której najbliżej do kalwińskiego etosu pracy, na którym oparto pierwotnie etykę kapitalizmu.

Zdaniem Maxa Webera – autora koncepcji „protestanckich korzeni kapitalizmu" – w krajach konfucjańskich kapitalizm nie mógł się rozwinąć samoczynnie, gdyż są one z natury zbyt zachowawcze i przywiązane do tradycji. Zgoda. Ale jak już został w nich zaadoptowany, to wyłożone przez Konfucjusza zasady prawości, bezinteresowności, miłości do innych doskonale pomagają w jego rozwoju. Co więcej – są bardzo zbliżone do „ducha empatii", o którym pisał Adam Smith w „Teorii uczuć moralnych".

Napoleon nazywał Chiny „olbrzymem, który śpi". Tymczasem olbrzym się zbudził. Ale czy nas „zje" – jak stary niedźwiedź ze znanej piosenki dla dzieci? A może będzie jak niedźwiedź Wojtek z armii Andersa? Trzeba się z nim zaprzyjaźnić. Nie z obawy, żeby nas nie zjadł, ale w nadziei, że razem możemy osiągnąć więcej niż oddzielnie, a tym bardziej przeciwko sobie.

Im większy obszar wolnego handlu, na którym ludzie ze sobą kooperują, tym większe nadzieje na pokój na tym obszarze – twierdził Smith. Wojna zakłada dominację. Ale stosowanie strategii dominującej kończy się jak w słynnym Dylemacie Więźnia – obaj więźniowie idą siedzieć na pięć lat, choć gdyby ze sobą współpracowali, musieliby odsiedzieć tylko rok.

Reklama
Reklama

Autor jest adwokatem, profesorem Uczelni Łazarskiego i szefem rady Warsaw Enterprise Institute

Opinie Ekonomiczne
Prof. Chłoń-Domińczak: Dlaczego ekonomiści rozmawiają o demografii
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Krakowiak: Regulacje nie są lekiem na wszystko
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Bułgaria, czyli o znaczeniu sprawnych instytucji
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Twarda składka (zdrowotna) do zgryzienia
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Opinie Ekonomiczne
Prof. Beata Javorcik: Stary wspaniały świat?
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama