Wprawdzie Francja jest tylko upadłym, postkolonialnym mocarstwem, które powinno uczyć się od Polski, jak prowadzić politykę gospodarczą (tak jak kilkaset lat temu Francuzi uczyli się od nas używać widelca), lecz słów Macrona należy uważnie słuchać. Nie tylko dlatego, że Francja to jedna z najpotężniejszych gospodarek świata. Ale również dlatego, że od 60 lat jest jednym z głównych rozgrywających w polityce europejskiej. Prawda, Francja jest dziś wyraźnie słabsza od Niemiec, a popularność prezydenta silnie spada nawet u niego w domu. Ale jej siłą była i jest klarowna wizja integracji europejskiej – i uporczywa, często brutalna skuteczność, z jaką potrafi forsować swój punkt widzenia.