Koronawirus: nie wysyłają lekarzy na kwarantannę, by wykonać kontrakt

Szefowie części szpitali nie informują medyków o kontakcie z zakażonym i nie wysyłają ich na kwarantannę. Unikają w ten sposób zamykania oddziałów.

Aktualizacja: 01.06.2020 12:58 Publikacja: 01.06.2020 07:53

Koronawirus: nie wysyłają lekarzy na kwarantannę, by wykonać kontrakt

Foto: AFP

– Dyrekcja nie informuje nas o stwierdzanych zakażeniach. Wysyła nas na testy, ale nie zdradza nam ich wyniku. Co jakiś czas jesteśmy jednak wysyłani na domową „kwarantannę", a do pracy wolno nam wrócić dopiero po dwóch tygodniach – mówi anestezjolog z dużego szpitala w Warszawie.

Dlaczego tak się dzieje? Zdaniem medyka, gdyby zarządzający szpitalem ujawnili wyniki, musieliby to zgłosić do sanepidu, a ten najpewniej zamknąłby cały oddział: – A na to placówka nie może sobie pozwolić, bo jeśli się okaże, że anestezjologia jest w kwarantannie, placówka przestałaby w ogóle wykonywać operacje. A to znaczy, że kontrakt z NFZ nie zostałby wykonany– tłumaczy.

O tym, że chory mógł mieć Covid, lekarze dowiadują się często przypadkiem:

– Nie wydałoby się, że chory, którego konsultowałam przed tygodniem, miał koronawirusa, gdyby nie zadzwonili do nas lekarze z jednoimiennego szpitala zakaźnego, do którego został przewieziony. Wiadomo, że do tej placówki trafiają tylko osoby z Covid, więc nasz pacjent musiał mieć dodatni wynik testu. Tylko że dyrekcja nie uznała za stosowne nas o tym poinformować – mówi lekarka z mniejszej placówki w środkowej części Polski.

Czytaj także: Niebezpieczny szturm na szpitale

W jej przypadku odpowiedzialny okazał się ordynator, który lekarzom mającym kontakt z zakażonym polecił nie przychodzić do pracy do czasu uzyskania wyniku testu. Chodziło o bezpieczeństwo pacjentów.

– Na szczęście okazało się, że nie doszło do zakażenia. Pewnie dlatego, że w naszym szpitalu medycy wyjątkowo rzetelnie podchodzą do kwestii bezpieczeństwa i robią wszystko, by uniknąć zakażenia – mówi lekarka, która konsultowała zakażonego.

Dr Agnieszka Serwan, przewodnicząca Regionu Mazowieckiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL), słyszała o podobnych przypadkach: – Żadne ze zgłoszeń nie było jednak oficjalne, więc nie mogłam wystąpić z formalną interwencją – mówi dr Serwan. Dodaje, że niepokoją ją podobne praktyki, narażające zarówno pacjentów, jak i medyków.

– Dotychczas nie słyszeliśmy o takich przypadkach, inaczej byłaby reakcja z naszej strony – zapewnia rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz. I podkreśla, że postępowanie dyrekcji obu placówek jest niedopuszczalne. – Standard postępowania w przypadku kontaktu personelu medycznego z osobą zakażoną bądź choćby podejrzaną o zakażenie jest precyzyjny – mówi.

Tłumaczy, że w przypadku kontaktu z zakażonym obowiązkiem jest kwarantanna i zgłoszenie do systemu kwarantannowego. W ciągu siedmiu dni przeprowadzany jest test, którego wynik negatywny pozwala wrócić do pracy. Tu służby medyczne są uprzywilejowane w testowaniu. Mogą podlegać testom zawsze, kiedy zgłoszą zapotrzebowanie, i w pierwszej kolejności – dodaje rzecznik.

Jego zdaniem niedopuszczalne jest także nieinformowanie lekarza o wyniku testu, które jest sprzeczne z art. 23 ust. 1 ustawy o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta, który mówi, że pacjent ma prawo do dostępu do dokumentacji medycznej dotyczącej jego stanu zdrowia oraz udzielonych mu świadczeń zdrowotnych.

– Po to jest szybka droga testowania medyków, by w szybkim trybie mogli się dowiedzieć o możliwym zakażeniu i by mogli opiekować się pacjentami – zauważa Wojciech Andrusiewicz.

– Dyrekcja nie informuje nas o stwierdzanych zakażeniach. Wysyła nas na testy, ale nie zdradza nam ich wyniku. Co jakiś czas jesteśmy jednak wysyłani na domową „kwarantannę", a do pracy wolno nam wrócić dopiero po dwóch tygodniach – mówi anestezjolog z dużego szpitala w Warszawie.

Dlaczego tak się dzieje? Zdaniem medyka, gdyby zarządzający szpitalem ujawnili wyniki, musieliby to zgłosić do sanepidu, a ten najpewniej zamknąłby cały oddział: – A na to placówka nie może sobie pozwolić, bo jeśli się okaże, że anestezjologia jest w kwarantannie, placówka przestałaby w ogóle wykonywać operacje. A to znaczy, że kontrakt z NFZ nie zostałby wykonany– tłumaczy.

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów