W Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia odbyło się posiedzenie pojednawcze w tej sprawie. Według pełnomocniczka poszkodowanych Małgorzaty Szczypińskiej-Kozioł, resort zdrowia, który reprezentuje Skarb Państwa, nie jest zainteresowany rozwiązaniami ugodowymi.
"Wyznaczyliśmy tak wielką kwotę, żeby ministerstwo zainteresowało się problemem" - dodała Szczypińska-Kozioł. Zaznaczyła przy tym, że poszkodowani byliby skłonni zmniejszyć sumę swych roszczeń, ale "nikt nie chce z nimi rozmawiać na ten temat".
Zapowiedziała, że w ciągu miesiąca wniesie pozew do Sądu Okręgowego w Warszawie.
Chorzy na hemofilię przekonują, że wirusami, które niszczą ich narządy, np. żółtaczką typu C, zakażono ich przy podaniu im leków. Wytwarzanie tych preparatów krwiopochodnych polega często na wymieszaniu osocza od kilkudziesięciu tysięcy osób. Nie ma pewności, że któraś z nich nie była nosicielem groźnego wirusa. Dlatego chorzy zażądali odszkodowań. Chcą też wymóc na ministerstwie, by zaczęło finansować leki syntetyczne, tak jak to ma miejsce w innych krajach europejskich.
- My w Polsce leczymy powikłania. Nie leczymy hemofilii tak jak powinniśmy leczyć. Nie stosujemy profilaktyki, nie umożliwiamy prawidłowego leczenia chorych - mówi Bogdan Gajewski, szef Stowarzyszenia Chorych na Hemofilię.