Wiceminister zdrowia Krzysztof Grzegorek podał się do dymisji wczoraj wieczorem, po tym, gdy dziennikarze TVN oskarżyli go o wzięcie łapówki. Zarzutom stanowczo zaprzecza. – To sąd kapturowy – mówi– Prawie na pewno zostanie ona przyjęta – powiedziała nam przed północą osoba z Kancelarii Premiera.
W programie „Teraz my” Grzegorek przekonywał, że nie ma nic do ukrycia, i zapowiedział, że zrzeknie się poselskiego immunitetu. Zdaniem dziennikarzy TVN wkrótce do Sejmu ma wpłynąć wniosek prokuratury o jego uchylenie.
Minister zdrowia Ewa Kopacz powinna natychmiast podać się do dymisji - Przemysław Gosiewski, szef Klubu PiS
Chodzi o ewentualne zarzuty przyjęcia ponad 20 tys. zł łapówek. Oskarżenia dotyczą czasu, gdy Grzegorek był dyrektorem szpitala w Skarżysku-Kamiennej. Radomska prokuratura sprawdza, czy handlowcy firmy Johnson & Johnson wręczali łapówki w zamian za zakup sprzętu właśnie tej firmy. Pieniądze za fikcyjne wykłady i szkolenia miało wziąć kilkadziesiąt osób. W tym Grzegorek. – Pojawiły się dowody, które wskazują, że do korupcji mogło dojść także w szpitalu w Skarżysku-Kamiennej – mówi Mariusz Potera, prokurator prowadzący sprawę.
Pracownicy szpitala przyznają, że na żądanie prokuratury z placówki wywieziono „pół samochodu” dokumentów dotyczących przetargów z lat 2000 – 2006. Dziennikarze TVN Bertold Kittel i Jarosław Jabrzyk dotarli do byłego współpracownika Grzegorka Andrzeja G., który twierdzi, że był świadkiem korupcji. Za pośrednictwem jego firmy turystycznej pieniądze miały wpływać od Johnson & Johnson na konto Grzegorka.