Czy trzeba bić na alarm? – Zanieczyszczenia naprawdę groźne dla zdrowia zdarzają się stosunkowo rzadko. W ostatnich kilkunastu latach gwałtownie spadła liczba zakażeń pokarmowych i w znacznej mierze zawdzięczamy to poprawie jakości wody – twierdzi Jan Bondar, rzecznik GIS. I zaznacza: – Co prawda aż u 7 procent użytkowników wodociągów woda w kranie nie spełnia norm, ale najczęściej chodzi o zbyt duże ilości żelaza i manganu. Woda jest niesmaczna, ma brzydki kolor, ale nie jest niebezpieczna.
Mniej więcej co setna kontrola sanepidu wykrywa zagrożenie bakteriologiczne. – W takich przypadkach wodociąg jest natychmiast zamykany, bo zanieczyszczenie oznacza bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia ludzi – zastrzega Jan Bondar. – W skali kraju w ubiegłym roku było kilkadziesiąt interwencji sanepidu. Zamykane są przede wszystkim wodociągi małe, np. zaopatrujące w wodę 100 osób mieszkających przy jednej ulicy.
Inspektorat wykrył też kilkanaście przypadków przekroczenia w wodzie norm szkodliwych dla ludzi związków chemicznych: azotanów, azotynów, boru, fluorków czy niklu.
Jednak wodociąg dostarczający ją nie jest natychmiast zamykany: przedsiębiorstwo dostaje czas na poprawę jakości wody.
„Najczęstsze jest zanieczyszczenie wody azotanami, wynikające z działalności rolniczej” – piszą inspektorzy w raporcie.