Lemingi są zmęczone

Praca do utraty tchu, kredyty, widmo bezrobocia. 30-, 40-latki masowo kończą u psychiatrów i kardiologów

Publikacja: 02.11.2012 01:19

Tempo życia, zwłaszcza w dużych miastach, staje się zwariowane. I to w nich właśnie widać pogorszeni

Tempo życia, zwłaszcza w dużych miastach, staje się zwariowane. I to w nich właśnie widać pogorszenie kondycji zdrowotnej młodych dorosłych, ludzi urodzonych w latach 70. i początku 80. ubiegłego wieku

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Pokolenie lemingów nie wytrzymuje nałożonych na siebie obciążeń i ma coraz większe kłopoty ze zdrowiem. Przybywa tzw. młodych dorosłych mających problemy psychiczne, a do szpitali częściej niż do tej pory trafiają młodzi z problemami kardiologicznymi.

Zaburzenia emocji – wzrost 10-krotny

Dla jednych lemingi to ludzie dla świętego spokoju bezkrytycznie podążający za władzą, zainteresowani tylko bogaceniem się. Dla innych to po prostu klasa średnia – osoby pracujące intensywnie w dużych firmach (bankach, sektorze finansowym, mediach czy reklamie), z mieszkaniami kupionymi na kredyt, którzy chcą się dobrze ubrać, są aktywni w Internecie i korzystają z uroków wielkomiejskiego życia.

W pewnym sensie to ich najmocniej dotyka kryzys. Z jego powodu muszą powściągnąć niezwykle rozbudzone aspiracje, a wielu po prostu traci pracę, co z miejsca drastycznie obniża poziom ich życia.

I chociaż dane dotyczące zdrowia publicznego są niezłe – kilka lat temu trwale spadła w Polsce np. zachorowalność na choroby układu krążenia – to lekarze przyznają, że zwłaszcza w dużych miastach widać pogorszenie kondycji zdrowotnej młodych dorosłych.

– W ciągu ostatnich 20 lat liczba zaburzeń emocji wzrosła 10-krotnie, zaobserwowano też 12-krotny wzrost przyjmowania substancji psychoaktywnych, np. środków uspokajających, nasennych czy przeciwbólowych – mówi „Rz" prof. Bartosz Łoza, dyr. ds. lecznictwa Szpitala Neuropsychiatrycznego w podwarszawskich Tworkach.

Niewydolność układu krążenia – fatalnie

Niepokojące obserwacje mają także kardiolodzy. – Coraz częściej widzimy takich pacjentów, a jeszcze 10 lat temu osoba 30-, 40-letnia z zaburzeniami rytmu serca lub zawałem była u nas rzadkim gościem – mówi dr Piotr Dąbrowski, specjalista chorób wewnętrznych Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.

Dlaczego nie pokazują tego oficjalne statystyki? – To się da zaobserwować po około 10 latach. Dziś w danych widać najbardziej nadumieralność mężczyzn po czterdziestce – w stosunku do innych krajów europejskich – na choroby związane z niewydolnością układu krążenia – mówi Andrzej Wojtyła, lekarz i były szef sanepidu.

Praca – coraz dłuższa

Zdaniem ekspertów w najbliższych latach takich osób będzie przybywać. – Młodzi ludzie biorą na siebie coraz więcej obowiązków. Nakręcają się, że dadzą radę zrobić jeszcze jeden projekt, wziąć jeszcze jedno zlecenie. Moment zatrzymania następuje, gdy już jednak nie dają rady – dodaje prof. Łoza.

Specjalista zwraca uwagę, że wsparcia potrzebują ludzie teoretycznie w środku życia. Mają trzydzieści kilka, czterdzieści lat, a są już wypaleni życiowo i zawodowo.

– Lemingi są biedne. Albo żyją w strachu, że za chwilę stracą pracę, albo pracują coraz dłużej i ciężej z nadzieją, że zwolnienia ich nie dotkną. To wyczerpujące – mówi „Rz" Katarzyna Korpolewska, psycholog.

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że liczba godzin pracy – zwłaszcza mężczyzn – wydłuża się co kwartał o kilka minut.

– Tempo życia w Polsce bardzo się podniosło. Jesteśmy narodem, który pracuje ponad 40 godzin tygodniowo. Szczególnie młodzi ludzie z kredytem na karku dużo pracują i pracę zabierają do domu. Co oczywiście przekłada się na zmęczenie zawodowe i problemy zdrowotne – mówi ekspert ds. medycznych z Uczelni Łazarskiego dr Jerzy Gryglewicz.

Działa też mechanizm „muszę pracować więcej, bo nie jestem pewny jutra, nie wiem, czy utrzymam pracę, a na rynku jest duża konkurencja i narastające bezrobocie".

Powoli rośnie także liczba osób pracujących w więcej niż  jednym miejscu – w II kwartale bieżącego roku było to 1136 tys. osób, czyli o 11 tys. więcej niż w tym samym okresie przed rokiem.

Młode pokolenie nie dość, że łoży na wychowanie dzieci, to jeszcze ponosi koszty utrzymania pokolenia młodych emerytów (dziś na jednego pracują cztery osoby) i systemu emerytalnego. – Nikt im w tym nie pomaga, bo najmłodsze pokolenie dorosłych albo nie pracuje, albo ma taką umowę, że nie płaci składek – mówi Korpolewska.

Finał: nic nie ma sensu

Z badań przeprowadzonych w 2010 roku przez fiński Instytut Medycyny Pracy wynika, że u osób, które systematycznie biorą nadgodziny w pracy, ryzyko zawału serca wzrasta nawet o 80 proc. Chodzi o to, że pracując ponad normę, człowiek przedłuża też przebywanie w napięciu i stresie, co zaburza równowagę biochemiczną organizmu. Do tego dochodzi mała aktywność fizyczna, papierosy, alkohol i brak snu.

– Podczas rozmowy z taką osobą wychodzi, że np. nie śpi bardzo długo, bo pracuje nad jakiś projektem. W pewnym momencie organizm się buntuje i zaczynają się np. ataki duszności – tłumaczy dr Dąbrowiecki.

Ale do lekarza idą dopiero wtedy, gdy nie mają wyjścia. – Najczęściej wtedy, gdy przestaje im się chcieć robić cokolwiek. Mówią, że czują zmęczenie, poczucie chronicznego braku sensu czy uskarżają się na stany bólowe trudne do zdiagnozowania – wylicza profesor.

Eksperci jednak tłumaczą, że taki stan to po części ich wina. Mimo ciężkiej sytuacji, można przecież zachować zdrowie. – Nie potrafimy nawiązywać bliskich relacji z drugim człowiekiem. Zamiast radzić sobie poprzez rozmowę z bliską osobą, zamykamy się w swoim świecie przed ekranem komputera – tłumaczy Korpolewska.

A Gryglewicz dodaje: – Ważne, by zachować umiar i aby ten kredyt, który trzeba spłacić, nie zmuszał do pracy ponad siły. Znane są przecież przypadki z Japonii, kiedy ludzie umierali z przemęczenia.

Pokolenie lemingów nie wytrzymuje nałożonych na siebie obciążeń i ma coraz większe kłopoty ze zdrowiem. Przybywa tzw. młodych dorosłych mających problemy psychiczne, a do szpitali częściej niż do tej pory trafiają młodzi z problemami kardiologicznymi.

Zaburzenia emocji – wzrost 10-krotny

Pozostało 95% artykułu
Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"