Pokolenie lemingów nie wytrzymuje nałożonych na siebie obciążeń i ma coraz większe kłopoty ze zdrowiem. Przybywa tzw. młodych dorosłych mających problemy psychiczne, a do szpitali częściej niż do tej pory trafiają młodzi z problemami kardiologicznymi.
Zaburzenia emocji – wzrost 10-krotny
Dla jednych lemingi to ludzie dla świętego spokoju bezkrytycznie podążający za władzą, zainteresowani tylko bogaceniem się. Dla innych to po prostu klasa średnia – osoby pracujące intensywnie w dużych firmach (bankach, sektorze finansowym, mediach czy reklamie), z mieszkaniami kupionymi na kredyt, którzy chcą się dobrze ubrać, są aktywni w Internecie i korzystają z uroków wielkomiejskiego życia.
W pewnym sensie to ich najmocniej dotyka kryzys. Z jego powodu muszą powściągnąć niezwykle rozbudzone aspiracje, a wielu po prostu traci pracę, co z miejsca drastycznie obniża poziom ich życia.
I chociaż dane dotyczące zdrowia publicznego są niezłe – kilka lat temu trwale spadła w Polsce np. zachorowalność na choroby układu krążenia – to lekarze przyznają, że zwłaszcza w dużych miastach widać pogorszenie kondycji zdrowotnej młodych dorosłych.
– W ciągu ostatnich 20 lat liczba zaburzeń emocji wzrosła 10-krotnie, zaobserwowano też 12-krotny wzrost przyjmowania substancji psychoaktywnych, np. środków uspokajających, nasennych czy przeciwbólowych – mówi „Rz" prof. Bartosz Łoza, dyr. ds. lecznictwa Szpitala Neuropsychiatrycznego w podwarszawskich Tworkach.