W projekcie „pakietu kolejkowego", nad którym pracuje Sejm, słowo „patomorfolog" nie pada ani razu. Plan zmiany przepisów zakłada za to, że w onkologii nie będzie już limitów przyjęć pacjentów i że pojawi się „szybka ścieżka diagnostyczna" dla osób, u których podejrzewa się raka. Od podejrzenia choroby do rozpoczęcia leczenia miałoby mijać najwyżej dziewięć tygodni. Dziś są to często długie miesiące.
Chory ma nie tylko błyskawicznie trafiać do onkologa, ale też wycinek z jego płuca, piersi czy skóry ma mieć pierwszeństwo pod mikroskopem patomorfologa. I tu pojawia się problem, bo specjalistów jest za mało.
– W zestawieniach Naczelnej Rady Lekarskiej figuruje ponad 800 patomorfologów, ale diagnostykę przeprowadza tylko połowa z nich. Pozostali mają I stopień specjalizacji i wykonują wyłącznie sekcje zwłok – mówi „Rz" prof. Radzisław Kordek, konsultant krajowy w dziedzinie patomorfologii.
Prezes Polskiego Towarzystwa Patologów prof. Anna Nasierowska-Guttmejer zauważa, że co trzeci z 400 specjalistów jest w wieku emerytalnym.
400 patomorfologów diagnozuje nowotwory. Co trzeci jest w wieku emerytalnym