Rak prostaty to seryjny zabójca mężczyzn w Polsce. Co z diagnostyką i terapią?

Dzięki nowym terapiom długość życia z rakiem prostaty zwiększyła się w ciągu dekady średnio z 30 do 60 miesięcy.

Publikacja: 07.07.2024 15:19

Rak prostaty to seryjny zabójca mężczyzn w Polsce. Co z diagnostyką i terapią?

Foto: Adobe Stock

O stanie wiedzy na temat prostaty i jej chorób najlepiej mówią ostatnie badania prezentowane przez dr. Jakuba Żołnierka, onkologa klinicznego z Centrum Onkologii w Warszawie. Wynika z nich, że 37 proc. kobiet sądzi, że ma prostatę. 54 proc. mężczyzn również sądzi, że kobiety mają prostatę. Z badań wynika też, że nawet jeśli wiemy, że ją mamy, to nie wiemy gdzie się znajduje.

Niby jest to śmieszne, ale tak naprawdę przerażające. Rak prostaty staje się bowiem w naszym kraju seryjnym zabójcą. Jest najczęstszym nowotworem u mężczyzn na świecie i w Polsce. Stał się też najczęstszą przyczyną zgonów u mężczyzn z powodu nowotworów. Każdego roku raka prostaty diagnozuje się u około 22 tysięcy mężczyzn w Polsce, a 6 tys. z nich z tego powodu umiera. To 20 osób dziennie, jedna osoba na godzinę. Co ciekawe, dramatycznie różni się liczba stawianych w poszczególnych regionach Polski diagnoz. Wynika to prawdopodobnie z dostępu do diagnostyki i specjalistów.

Czytaj więcej

Nowe testy krwi będą wykrywać raka. Co zastąpią?

- Tym, co nas najbardziej niepokoi jest fakt, że 25 proc. nowo zdiagnozowanych osób ma już przerzuty, a to powoduje, że pogarszają się zarówno możliwości terapeutyczne, jak też szanse na pełne wyleczenie - tłumaczy dr Żołnierek. – Jako że ten nowotwór leczymy coraz bardziej efektywnie i pacjenci żyją długo, to tych chorych z nowotworem stercza jest w naszym kraju kilkaset tysięcy – dodaje.

Tym, co nas najbardziej niepokoi jest fakt, że 25 proc. nowo zdiagnozowanych osób ma już przerzuty

dr Jakub Żołnierek, onkolog kliniczny z Centrum Onkologii w Warszawie

W zależności od typu nowotworu i jego umiejscowienia lekarze stosują różne postępowania terapeutyczne. Zdarza się, że czasami tylko obserwują rozwój choroby - ze względu na to, że postępuje ona powoli. Najlepszą opcją jest ingerencja chirurgiczna. Po niej zazwyczaj stosuje się radioterapię i terapię hormonalną.

Zmiany w postrzeganiu raka prostaty jako problemu klinicznego

Często stosowana jest hormonoterapia czyli tak zwana kastracja farmakologiczna. Chodzi o leki hamujące biosyntezę androgenów stymulujących wzrost komórek guza. Celem terapii jest obniżenie maksymalnego stężenia testosteronu we krwi. Leczenie to powoduje jednak także wiele powikłań i działań niepożądanych.

Nadszedł czas na zmiany w postrzeganiu raka prostaty jako problemu klinicznego oraz zmiany w diagnostyce i leczeniu tej choroby – podobne do zmian, jakie zaszły w terapii raka piersi i płuca.

- Obecnie wiadomo, że rak piersi to nie jest jeden nowotwór - wyjaśnia dr Żołnierek - dzielimy go na podtypy w zależności od tego, jakie mutacje genów w komórkach prowadzą do jego powstania.

Czytaj więcej

Nowotwory atakują coraz młodsze osoby. Alarmujący wzrost zachorowań wśród osób poniżej 50. roku życia

Na tej podstawie proponujemy pacjentom optymalną – spersonalizowaną – terapię. Podobnie rzecz się ma z rakiem płuca, a teraz tego typu procedura czeka pacjentów z rakiem prostaty.

Wśród pacjentów z rakiem prostaty można wyodrębnić grupę osób, u których nowotwór jest uwarunkowany uszkodzeniami genów naprawy DNA, a jednymi z istotniejszych w tej grupie są mutacje genów BRCA2 i BRCA1. – Przez lata mutacje w tych genach były kojarzone z rozwojem raka piersi lub raka jajnika. Okazuje się jednak, że jeszcze większe znaczenie ze względu na częstość występowania mają one w raku gruczołu krokowego. Szacuje się, że częstość występowania mutacji genów BRCA2 i BRCA1 u chorych z rakiem prostaty wynosi 5–8 proc., podczas gdy w raku piersi ta częstość waha się między 1 a 3 proc. Może się wydawać, że jest to niewiele, ale biorąc pod uwagę to, że w Polsce żyje kilkaset tysięcy mężczyzn z aktywnym rakiem prostaty, to te kilka procent w bezwzględnych wartościach stanowi istotną grupę – wyjaśnia dr Żołnierek.

Wśród pacjentów z rakiem prostaty można wyodrębnić grupę osób, u których nowotwór jest uwarunkowany uszkodzeniami genów naprawy DNA

– Obie te mutację mają kilka wspólnych cech. Prowadzą do nowotworów, które są dużo bardziej agresywne niż pozostałe. Choroba szybko postępuje. W krótkim czasie powstają duże guzy, wykraczające poza gruczoł krokowy lub dające przerzuty odległe. Co więcej, guzy te są bardziej oporne na te formy leczenia, którymi obecnie dysponujemy – hormonoterapię czy nawet chemioterapię – mówi dr Żołnierek. – Każda klasyczna terapia, którą u pacjenta z taką mutacją zastosujemy, będzie kontrolowała chorobę relatywnie krótko – dodaje.

Dzięki zastosowaniu inhibitorów PARP pacjenci żyją średnio kilka miesięcy dłużej

Ważne jest, aby ustalić, jaki rodzaj mutacji odpowiada za rozwój nowotworu u danego pacjenta. Jeśli badanie molekularne wykaże, że jest to mutacja gremialna, czyli posiadają ją wszystkie komórki w organizmie, to oznacza, że mogą ją posiadać również krewni pacjenta. Wszyscy bliscy takiego pacjenta – wstępni i zstępni – powinni być zatem przebadani i objęci opieką poradni genetycznej.

– Jeśli postawiono rozpoznanie raka prostaty, doszło do jego rozsiewu i powstania przerzutów, chory otrzymał leczenie, ale pojawiła się oporność na kastrację i stwierdzono obecność mutacji BRCA2 lub BRCA1, to u tego chorego można zastosować leki z grupy inhibitorów PARP. Są to leki ukierunkowane molekularnie, szczególnie skuteczne w leczeniu guzów, w których występują mutacje w genach BRCA2 lub BRCA1. Leki te mogą być dodatkową opcją terapeutyczną umożliwiającą, przez jakiś czas, kontrolę procesu nowotworowego, a tym samym mogą one wydłużyć czas przeżycia chorego – mówi dr Żołnierek.

Jeśli badanie molekularne wykaże, że jest to mutacja gremialna, czyli posiadają ją wszystkie komórki w organizmie, to oznacza, że mogą ją posiadać również krewni pacjenta.

Dzięki zastosowaniu inhibitorów PARP pacjenci żyją średnio kilka miesięcy dłużej niż chorzy, którzy takiej terapii nie otrzymali. – Mowa tutaj o medianie czasu przeżycia całkowitego, a więc formie statystycznego uśrednienia tej wartości. Są zatem pacjenci, którzy będą żyć dłużej niż sugerują dane statystyczne. Ale nawet te kilka miesięcy różnicy to postęp. Dokonuje się on co prawda małymi krokami, ale prace nad poszukiwaniem coraz bardziej efektywnych i coraz lepiej tolerowanych opcji postępowania cały czas trwają. Na przestrzeni ostatniej dekady czas przeżycia pacjentów z rakiem prostaty, pomimo rozsiewu i znacznego zaawansowania choroby nowotworowej, został podwojony z 30 miesięcy do ponad 60 miesięcy – podkreśla dr Żołnierek.

Obecnie badań molekularnych w kierunku obecności mutacji genów BRCA2 i BRCA1 nie wykonuje się u wszystkich pacjentów z nowo rozpoznanym rakiem prostaty. Koszt przeprowadzenia badań w kierunku tych mutacji, szczególnie za pomocą nowoczesnych technologii sekwencjonowania następnej generacji (NGS), jest nadal wysoki. Wciąż trwają badania, które mają ustalić, kiedy i na jakim etapie choroby badania te należy wykonywać. Potrafimy jednak coraz lepiej identyfikować pacjentów, którzy z takiego badania odniosą korzyść – opisuje dr Żołnierek.

Za piętnaście lat na raka prostaty będzie umierać na świecie 700 tys. mężczyzn rocznie

Dostęp pacjentów do diagnostyki molekularnej jest jednak sztucznie ograniczony, brakuje też specjalistów w dziedzinie genetyki medycznej i akredytowanych laboratoriów genetycznych.

To wszystko powoduje, że badania molekularne w kierunku ewentualnej obecności mutacji genów BRCA2 i BRCA1 wykonuje się przede wszystkim u chorych z rozsianym opornym na kastrację rakiem gruczołu krokowego, u których efektów nie przyniosła hormonoterapia nowej generacji, oraz u pacjentów, u których w momencie wykonywania biopsji i stawiania rozpoznania pierwotnego stwierdzano już obecność przerzutów odległych. Dotyczy to zwłaszcza mężczyzn w młodym wieku lub u których w rodzinie bliscy chorowali na nowotwory BRCA-zależne, czyli raka prostaty, piersi, jajnika lub trzustki.

Czytaj więcej

Na raka częściej umierają mężczyźni

Dr Żołnierek wymienia najpierw mutacje w genie BCRA2, a potem w BCRA1. – Wbrew sugestii numerycznej, mutacje w genie BCRA2 są kilka razy częstsze u pacjentów z rakiem prostaty niż w genie BCRA1 – wyjaśnia.

Według najnowszych prognoz za piętnaście lat na raka prostaty będzie umierać na świecie 700 tys. mężczyzn rocznie. Liczba mężczyzn, u których każdego roku będzie wykrywany ten nowotwór, podwoi się – z 1,4 mln w 2020 r. do 2,9 mln do 2040 r. Takie szacunki zostały przedstawione kilka tygodni temu w czasopiśmie medycznym „Lancet”. Główną przyczyną wzrostu liczby rozpoznań jest starzenie się społeczeństw.

Jeśli po badaniu okaże się, że mamy mutację BRCA 1 lub BRCA 2, nasze szanse na zachorowanie drastycznie rosną

Jest wiele czynników ryzyka raka prostaty. Wśród nich lekarze wymieniają: wiek (powyżej 50 lat), pochodzenie, historię rodzinną, czynniki stylu życia i mutacje genetyczne.

Jeśli po badaniu okaże się, że mamy mutację BRCA 1 lub BRCA 2, nasze szanse na zachorowanie drastycznie rosną. Czynniki genetyczne odpowiadają za 57 proc. wszystkich przypadków raka prostaty.

U mężczyzn po 80. roku życia stwierdza się go w 80 proc. przypadków. Jednak występowanie w starszym wieku i długi rozwój choroby sprawiają, że przypadkowo wykryty rak stercza jest przyczyną śmierci jedynie u ok. 5 proc. chorych. Najprostszym badaniem diagnostycznym (oprócz badania z krwi poziomu PSA ) jest badanie per rectum - palcem przez odbyt. Wielu mężczyzn wciąż jednak wstydzi się i odwleka wizytę u urologa.

Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"