Do Sądu Rejonowego w Nowym Sączu trafił właśnie pozew o symboliczną złotówkę. Chodzi o rekompensatę za brak odpoczynku, który się należy lekarzowi po dyżurach. Sprawa może się okazać znacznie poważniejsza, gdy sąd uzna, że lekarzowi przysługuje wynagrodzenie za pracę w czasie, w którym zgodnie z kodeksem pracy powinien mieć wolne.
Dla stu tysięcy polskich medyków 16- lub nawet 24-godzinne dyżury, brak snu i związane z tym zmęczenie to codzienność.
Ustawa o zakładach opieki zdrowotnej dopuszcza, by pełnili oni dwa dyżury tygodniowo i osiem miesięcznie. Zabrania wliczania dyżurów do czasu pracy oraz udzielania w zamian wolnego. Rekompensuje to skromną zapłatą od 130 do 200 proc. godzinowej stawki wynagrodzenia.
Walczy z tym doktor Czesław Miś, pediatra ze szpitala w Nowym Sączu. Już w zeszłym roku udało mu się wygrać sprawę, z której wynika prawo lekarzy do traktowania ich jak pracowników. W związku z tym po dyżurze w dzień powszedni przysługuje im 11 godzin wolnego, a po niedzielnym dyżurze jeden dzień wolnego w ciągu tygodnia. Sprawę wygrał, ale nic się w tej kwestii nie zmieniło.
Ciągle po ośmiogodzinnym dniu pracy lekarze zostają na 16-godzinny dyżur w nocy i dopiero następnego dnia rano mogą wyjść z pracy za zgodą ordynatora. Najczęściej zostają jednak na kolejnych kilka godzin.