Mało która dyrekcja tak docenia sukces jak szefostwo placówki w Kołobrzegu. Jeszcze dziesięć lat temu szpital był przeznaczony do likwidacji.
– W 2004 roku zgłaszaliśmy się do rankingu, nie mieszcząc się nawet w setce. Zależało nam jednak na ocenie, w którym miejscu jesteśmy i czego nam brakuje – mówi Janusz Olszewski, dyrektor szpitala.
Przez kilka lat angażowano się w zdobywanie certyfikatów, inwestowano i szkolono kadrę. – To wszystko składa się na jakość usług – uważa Olszewski. – Gdyby użyć porównań z dziedziny sportu, zaczynaliśmy od lokalnej ligi, a teraz, po kilku latach ciężkiej pracy, jedziemy na olimpiadę.
Jak wygląda postęp? Dyrektor Olszewski zaprasza na szóste piętro szpitala. – Zdarza się, że pacjenci, którzy wysiadają tu z windy, wracają na dół, pytając o oddział okulistyczny. Jest tu tak ładnie, że wydaje im się, że na szóstym piętrze musi być siedziba jakiejś firmy – śmieje się. – Ludzie przyzwyczaili się, że w szpitalu muszą być odrapane ściany i sprzątaczka ze starym mopem.
Kołobrzeski szpital ma 404 łóżka na 16 oddziałach. Formalnie to lokalna lecznica wielospecjalistyczna, która powinna obejmować opieką głównie mieszkańców powiatu. W rzeczywistości część oddziałów pełni funkcje ponadregionalne – przyjmują pacjentów z całego kraju. Do takich oddziałów należy właśnie okulistyka, ale też chirurgia czy położnictwo.