Inspektorzy prześledzili realizację Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych od 2006 r. do połowy 2008 r.
Wnioski są druzgoczące. Program zaczęto wdrażać, nie wiedząc, jakie są potrzeby chorych i zaplecze techniczne ośrodków. – Nie przygotowano analizy stanu pracowni mammograficznych ani stopnia przeszkolenia personelu – mówi „Rz” Jacek Jezierski, prezes Izby.
Wykorzystując niewiedzę resortu, o kontrakty występowały – i dostawały je – także placówki, w których nie było potrzebnego sprzętu. By zdobyć kontrakt, szefowie ośrodków po prostu kłamali.
Aż 110 z 294 pracowni mammograficznych nie spełniało wymagań technicznych, co wpływało na jakość prowadzonych w nich badań. W woj. lubelskim, gdzie na 20 pracowni jedna działała bez zastrzeżeń, w 2007 r. aż 66 razy błędnie odczytano wyniki. – Środowisko medyczne było przeciwne obniżaniu standardów, które muszą spełnić ośrodki prowadzące mammografię. Ale NFZ i Ministerstwo Zdrowia naciskały, by dostępność do badań była jak największa. Jakość stała na drugim miejscu – komentuje Janusz Meder z Centrum Onkologii w Warszawie.
NIK skrytykował też szkolenia lekarzy. Np. na Mazowszu z zakresu minimum onkologicznego przeszkolono 506, na Dolnym Śląsku żadnego.