Cukrzyca stara się bardziej niż my - zapis debaty

Pod pewnymi względami jest gorsza od chorób nowotworowych, bo raka można wyleczyć, a jej nie. ?Cukrzyca, nazywana pandemią XXI wieku, dotyka w Polsce ponad 3 mln ludzi, a kolejne 3 mln są nią zagrożone.

Publikacja: 07.08.2014 01:54

Red. Krzysztof Michalski, Polskie Radio: Ile osób choruje na cukrzycę?

Prof. Jacek Sieradzki, były prezes PTD, były kierownik Katedry Chorób Metabolicznych UJ:

Na zjeździe Amerykańskiego Towarzystwa Diabetologicznego w San Francisco mówiono o 8 proc. populacji świata. Nie wiem, jakie są statystyki w Polsce, bo nie mamy narodowego programu prewencji i leczenia cukrzycy, a w konsekwencji, jako jeden z nielicznych krajów, także rejestru chorych.

Dlaczego nie mamy takiego rejestru?

Poseł Tomasz Latos, szef sejmowej Komisji Zdrowia:

Władza woli nie wiedzieć, wtedy łatwiej uzasadnić brak nakładów. Gdyby w Polsce rzetelnie policzyć koszty, okazałoby się, że warto leczyć cukrzycę, kompleksowo wdrażając nowoczesne terapie. A my nie tylko nie leczymy, lecz także nie liczymy skutków tego zaniechania – mówię o zwolnieniach czy rentach.

Prof. Władysław Grzeszczak, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych, Diabetologii i Nefrologii SUM:

Jeśli cukrzycę od początku leczy się dobrze, utrwala się pamięć metaboliczna, co opóźnia powikłania. Choroba pogarsza jakość życia. Bo co to za jakość, kiedy ktoś nie widzi, ma niewydolność nerek, przebył zawał, stracił nogę. To skraca życie. Zdrowy 50-latek będzie żył jeszcze ?30 lat, ale ten z cukrzycą już tylko 16.

Prof. Leszek Czupryniak, prezes PTD:

Cukrzyca bywa gorsza od chorób nowotworowych, bo z niej nie można być wyleczonym, a z raka tak. Wszystko, co pacjent robi, ma wpływ na jego chorobę, na poziom cukru. Władza nie docenia problemu, bo chorzy na cukrzycę wyglądają jak jowialne osoby z nadwagą. Tylko że nagle taki człowiek umiera. Kilka dni temu jeden z moich pacjentów, taki jowialny 56-latek, przestał brać leki inkretynowe i zmarł nagle we śnie.

Jak ważne jest podejście psychologiczne w życiu z cukrzycą?

Jacek Santorski, grupa firm doradczych Values:

Cukrzyca należy do chorób, których nie widać. Nie tylko z perspektywy lekarza i pacjenta, ale, jak się właśnie dowiedziałem, również z perspektywy władzy. Życie z cukrzycą jest możliwe dzięki wiedzy lekarzy i postępowi medycyny. Jesteśmy z pacjentem przez poszczególne fazy choroby. Najpierw trzeba mu towarzyszyć w przyswojeniu informacji o rozpoznaniu. Potem pojawia się nadzieja, że można korygować przy pomocy sposobu życia i tabletek czas do przejścia na insulinę, co jest kolejnym kryzysem i przewrotem w jego życiu. Aż wreszcie przychodzi faza powikłań, gdzie lekarz znowu musi być z pacjentem. Zmierzyć się z pytaniami: czy ja się nie staram, czy nie przestrzegam zaleceń? A tu się okazuje, że cukrzyca stara się lepiej.

Jak kończy się źle leczona cukrzyca z perspektywy kardiologa?

Prof. Artur Mamcarz, kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii WUM:

Cukrzyca jest w istocie chorobą układu sercowo-?-naczyniowego, choćby ze względu na ilość czynników ryzyka. Połowa moich pacjentów z nadciśnieniem ma cukrzycę. Osoby dobrze na nią leczone rzadziej i później trafią do kardiologa z ciężkimi powikłaniami. Nawet połowa pacjentów, którzy dziś trafią z powodu ostrego zespołu wieńcowego na stół hemodynamiczny, dowie się tam, że ma cukrzycę. W zasadzie mamy do czynienia z pacjentem kardiodiabetologicznym. Trafia on co prawda do kardiologa, ale głównym jego problemem jest cukrzyca. Pacjent ze źle leczoną cukrzycą i niewydolnością serca ma rokowania gorsze niż z pacjent z rakiem. Kluczem jest właściwe leczenie i zapobieganie.

Zdrowy 50-latek będzie żył jeszcze 30 lat, ale ten z cukrzycą już tylko 16 - Prof. Władysław Grzeszczak, Śląski Uniwersytet Medyczny

Ile osób chorych na cukrzycę zmaga się z retinopatią?

Dr n. med. Jacek Robaszkiewicz, Centrum Okulistyki OKOLAND:

Bywa, że pacjent przychodzi na standardowe badanie okulistyczne, bo słabiej widzi i myśli o okularach. Tymczasem w badaniu dna ocznego widoczne są już zmiany o typie mikroangiopatii, a czasami już retinopatii cukrzycowej, co może w dużej mierze wskazywać na kłopoty diabetologiczne. Najważniejsze, by pacjenci trafiali do nas jak najwcześniej. W przebiegu cukrzycy rozwija się zaćma, a nawet jaskra, która też może prowadzić do ślepoty. U osób czynnych zawodowo retinopatia cukrzycowa jest jedną z częstszych przyczyn utraty możliwości zarobkowania z powodu znacznego pogorszenia bądź utraty widzenia. Ślepota praktyczna, czyli znacznego stopnia osłabienie widzenia centralnego, bądź całkowita dotyczy ponad 30 proc. pacjentów.

Co mogą zrobić lekarze pierwszego kontaktu?

Dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych (Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce):

Poziom POZ jest w Polsce bardzo różny, nie wszyscy lekarze biorą odpowiedzialność za chorych. Nasz główny problem to brak czasu. Z tego powodu wizytę pacjenta, u którego rozpoznano cukrzycę, z konieczności rozbija się na kilka części, by dokładnie wytłumaczyć choremu, jakie postępowanie wspólnie obierzemy. Osobiście potrzebowałbym minimum półtorej godziny na każdego chorego.

Jacek Santorski:

Mówiliśmy już o kardiodiabetologii, a mnie brakuje jeszcze zdania psychiatry. Depresja u chorych na cukrzycę to wyzwanie. Psychodiabetologia staje się kolejnym ważnym obszarem.

Na kolejnej liście leków refundowanych nadal brak inkretyn. Dlaczego?

Prof. Czupryniak:

Zdrowie nie jest priorytetem dla polityków, a już na pewno nie jest nim cukrzyca. Trudno wytłumaczyć choremu, z czego się wzięła jego choroba wymagająca chodzenia do diabetologa, okulisty, kardiologa, psychiatry. Z perspektywy ministerstwa, które nie ma kontaktu z chorobą, jest to nie do ogarnięcia. Często pada opinia, że chorzy na cukrzycę mają za swoje, bo jedli bez opamiętania, stali się grubi i zachorowali. Myśląc w ten sposób, należałoby przestać leczyć palaczy. Też sami są sobie winni.

Polska jest skansenem diabetologicznym. Od 15 lat nic nowego w systemie refundacyjnym się nie pojawiło poza analogami insulin, a i o nie toczyliśmy nieracjonalne boje. Na Zachodzie lek po pozytywnej decyzji niezależnej agencji jest dostępny dla pacjentów. U nas AOTM dała inkretynom pozytywną rekomendację, ale nic z tego nie wynika. Zarzuca się nam lobbowanie na rzecz przemysłu, a my tylko się upominamy o dostęp do terapii, które mają pozytywną ocenę właściwych instytucji. Za granicą te leki są w sposób przejrzysty refundowane, np. czasowo lub tylko dla niektórych pacjentów, z zastrzeżeniem, że chory musi schudnąć w ciągu roku 3 proc. masy ciała i musi mu się poprawić poziom cukru. W Polsce nie refunduje się ich wcale. Może dlatego, że efekty nakładów zwróciłyby się po dziesięciu latach, a decydentom chodzi o to, żeby rezultaty widać było od razu. Wszyscy obecni tu prezesi PTD: prof. Sieradzki, prof. Grzeszczak i ja, pisaliśmy apele do ministrów, pokazując proste rozwiązania. Tajemnicą poliszynela jest, dlaczego to wszystko się nie dzieje. MZ, realizując otrzymane wytyczne, w większym stopniu kieruje się interesem krajowego przemysłu niż dobrem polskiego pacjenta. To też chwalebne, ale nie może być tak, że chory na cukrzycę może korzystać z optymalnych terapii dopiero i tylko wtedy, gdy jednocześnie będzie to korzystne dla krajowego producenta leków przeciwcukrzycowych.

Prof. Sieradzki:

PTD, wychodząc naprzeciw decydentom, zawęża grupy pacjentów, u których są wskazania do konkretnych nowych leków, do chorych, ?u których bezwzględnie są one konieczne. Ograniczenia dotyczyłyby jednak wtedy wskazań lekarskich, a nie wynikały z bariery finansowej.

I słyszymy: „Nas na to nie stać!".

Prof. Grzeszczak:

Polska to kraj paradoksów. 30 proc. wszystkich chorych leczonych nerkozastępczo ma nefropatię cukrzycową. I wszyscy mają refundowane leczenie – 70–90 tys. za chorego rocznie! Czy taki jest kierunek myślenia? Pacjent nie dostanie nierefundowanych leków, będzie miał szybciej nefropatię i wtedy państwo wyda na niego majątek? Ja robię 25 tys. zabiegów rocznie. Stać więc nas na 90 tys. na chorego, a nie stać na 200 zł refundacji? Gdzie tu logika?

Co by pan jako doradca rządu, mając tę wiedzę, podpowiedział decydentom?

Jacek Santorski:

Poszukałbym języka pozytywnego, bo udało się zbudować taki pomost na styku liderów onkologii i ministerstwa. Dam świadectwo tego, że polscy kardiolodzy współpracują już od lat ponad folwarkami. Podobną integrację widzę wśród liderów polskiej diabetologii. Warto czytać i słuchać panów. Gdybym miał wchodzić w szczegóły, powiedziałbym, że wizja bez implementacji to halucynacja. Pytanie, jak jest z kompetencjami ludzi, którzy mają w menedżerski sposób wizje zamieniać na strategie. Podobają mi się pomysły premii dla pacjentów i lekarzy za zmiany w trybie życia. Jeśli osoba z cukrzycą ma odpowiednie wsparcie, może efektywnie „zarządzać" swoim zdrowiem i jakością życia. Dowodzą tego sportowcy, aktorzy, menedżerowie, a także lekarze z cukrzycą. Mogą powiedzieć, że to oni mają cukrzycę, a nie cukrzyca ma ich. Rzecz w tym, by taki stan profilaktyki i terapii upowszechnić.

Prof. Mamcarz:

Brakuje mi tu kolejnego specjalisty – seksuologa. U cukrzyka, podobnie jak u pacjenta kardiologicznego, często pierwsze objawy choroby to dysfunkcja erekcyjna. Może występować u czterdziesto-, czasem trzydziestoparolatka.

Prof. Sieradzki:

Odpowiednio wczesne wykrywanie cukrzycy i jej skuteczne leczenie jest bardzo ważne, jeśli chodzi o późniejsze powikłania. Powraca wątek inkretyn, niespełnionych w Polsce marzeń. Leki te nazywamy inteligentnymi, bo nie powodują niedocukrzenia. Stare leki mogą do nich prowadzić, bo obniżają poziom cukru niezależnie od tego, jaki on jest. Inkretyny działają tylko wtedy, gdy poziom cukru jest podwyższony. To wpływa na komfort, jakość i bezpieczeństwo życia pacjentów. Lekarze mówią to władzy, ale ona nie słucha.

Prof. Czupryniak:

My się tu spotykamy i rozmawiamy, media są naszym sojusznikiem, ale może gdyby ktoś prominentny, czego nikomu nie życzę, doświadczył, czym jest cukrzyca, wtedy...

Szymon Chrostowski, wiceprezes Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych

Sprawa cukrzycy jest złożona na wielu poziomach i w wielu obszarach. Polski system ochrony zdrowia skonstruowany jest tak, że – z tego, co mówią pacjenci – w szpitalach jest większa zgoda na leczenie powikłań niż zapobieganie im. Stąd nadmierne amputacje nogi w wyniku stopy cukrzycowej, bo procedura jest wysoko wyceniana i opłaca się bardziej niż systemowe podejście do tematu powikłań. To, co zaniedbuje system, próbują ratować organizacje pacjenckie i samorządy, które organizują akcje społeczne i profilaktyczne, np. na piknikach. To, między innymi, dzięki nim, tak wielu Polaków zmienia nawyki żywieniowe i zaczyna się ruszać. To jednak nie wystarczy, a koszty zabezpieczenia tych pacjentów pod kątem zapobiegania powikłaniom to ogromny problem ekonomiczny. Do dziś nikomu, ani ze strony lekarzy, ani samych pacjentów chorych na cukrzycę, nie udało się przekonać decydenta, czyli MZ, i płatnika, czyli NFZ, by przeprowadzić rzetelną analizę kosztową.

Red. Krzysztof Michalski, Polskie Radio: Ile osób choruje na cukrzycę?

Prof. Jacek Sieradzki, były prezes PTD, były kierownik Katedry Chorób Metabolicznych UJ:

Pozostało 99% artykułu
Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"