W Polsce system leczenia ostrych zespołów wieńcowych jest na wysokim poziomie. Dzięki gęstej sieci pracowni hemodynamicznych pacjent z zawałem trafia bezpośrednio do odpowiedniej placówki, dzięki czemu jest leczony szybko i skutecznie. Niestety, efekt szybkiej interwencji tracimy, gdy chory wychodzi ze szpitala. Śmiertelność pacjentów w ciągu roku po zawale wynosi aż 15–20 proc.
Polska znajduje się w czołówce państw europejskich pod względem dostępności do zabiegów kardiologii interwencyjnej. To za mało, by skutecznie walczyć z chorobami serca. Nad potrzebą zmian w opiece kardiologicznej zastanawiali się uczestnicy debaty „Wyzwania dla polskiej kardiologii", która odbyła się we wtorek w redakcji „Rzeczpospolitej".
– Dziś pacjent po wyjściu ze szpitala pozostawiony jest samemu sobie – opisywał sytuację Wojciech Zawalski, dyrektor Departamentu Świadczeń Opieki Zdrowotnej NFZ. – I zaczyna się błąkać pomiędzy różnymi placówkami.
Równie ważna jest profilaktyka. – W Stanach Zjednoczonych poziom cholesterolu jest badany już u dzieci dziesięcioletnich – zaznaczył dr Wojciech Matusewicz, prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.
– Najnowsze badania pokazują, że samą redukcją wagi ciała można zmniejszyć ryzyko migotania przedsionków o 40 proc. – mówił prof. Łukasz Szumowski z Instytutu Kardiologii w Warszawie.