Twój status zdradzi nie marka zegarka, ale liczba elektronicznych opasek na przegubie. Naszpikowane czujnikami bransoletki zmierzą puls, policzą kroki, powiedzą, ile kalorii udało się spalić, a nawet jak długo trwały poszczególne fazy snu.
E-fitness to najnowsza moda na rynku urządzeń osobistego użytku. Zakończone niedawno targi elektroniki użytkowej CES 2014 w Las Vegas zostały dosłownie zalane różnego rodzaju opaskami, zegarkami, krokomierzami, inteligentnymi wagami, szczoteczkami, łyżkami i podobnymi gadżetami mierzącymi różne parametry pracy ludzkiego organizmu.
Według szacunkowych danych organizatorów targów – Consumer Electronics Association – tego rodzaju urządzenia stały się najbardziej pożądanym towarem na rynku, a wzrost tego zainteresowania jest większy niż w przypadku tabletów. Chęć kupienia takiego gadżetu deklaruje 13 proc. zapytanych. Rok temu – 3 proc.
Choć zwykle nie są to bardzo drogie urządzenia (kosztują równowartość ok. 200 dolarów), w tym roku wartość ich sprzedaży ma przekroczyć miliard dolarów. To wzrost o 37 proc. w stosunku do ubiegłego roku. W Stanach Zjednoczonych urządzenie do monitorowania aktywności fizycznej posiada już co dziesiąty dorosły (wg danych CEA).
Bieg z opaską
Skąd to powodzenie? Producenci elektroniki wykorzystują modę na zdrowy tryb życia i ćwiczenia fizyczne. Czujniki aktywności to po prostu udoskonalone krokomierze, które mogą komunikować się ze specjalną aplikacją na smartfonie. Dzięki temu ćwiczenia – od typowo rekreacyjnych przebieżek po profesjonalny trening – mogą być rejestrowane, analizowane i przede wszystkim dobierane indywidualnie dla każdego użytkownika takiego gadżetu.